eweli77 pisze:Kompletnie źle mnie zrozumiałaś, chodziło mi o wysiłek w sensie, że nie chodzisz do takiej szkoły co dziennie na kilka godzin, możesz spokojnie pracować i naprawdę jest jeszcze czas na ogarnięcie materiału.
Trochę obrażasz ludzi uczęszczających do prywatnych uczelni, kto daje ci prawo oceniać ile trzeba włożyć wysiłku w naukę na takiej uczelni? Sama byłam w prywatnej, przede wszystkim dlatego, że na UJ jest 3 razy drożej na zaocznych niż w prywatnej akademii, zakuwałam dniami i nocami, wiele osób oblewało egzaminy, wielu odpadło z roku, nie istnieje coś takiego jak słynne KSW-kup sobie wykształcenie, mało tego moja przyjaciółka też na psychologii dziennej (uj) miała znacznie ograniczony materiał w stosunku do mnie i ciągle do tyłu, więc?
Ps nic co przerabiałam w podstawówce, gimnazjum i liceum nie przydało mi się na studiach i taka jest prawda, zapewne byłoby łatwiej gdyby człowiek cokolwiek liznął we wcześniejszej edukacji...ale system cholernie kuleje, wyobraź sobie, że ja miałam np, z historii taki program podstawówka- starożytność, gimnazjum-starożytnośc, liceum starożytność ( w ostatnim miesiącu 3 klasy doszliśmy aż...do średniowiecza) biologia i fizyka to samo w każdej szkole do obłędu to samo wałkowane...
Flowers77 sorki za OT

Najmocniej przepraszam, ale po powyższym to faktycznie źle zrozumiałam.
Kajam się i błagam o wybaczenie.
Na prywatnej byłam, nic nie wyniosłam.
Przepraszam za OT i koniec.
Flowers gdybyś pomyślała, że 30 czy więcej lat to już za dużo aby sie uczyć, bo wstyd czy coś to dla podbudowania powiem, że moja Mama w wieku 45 lat poszła do szkoły robić mgr

I zrobiła. Tato z kolei po 50 zaczął uczyć się obsługi Photoshop'a (wstyd się przyznać, ale jest bieglejszy ode mnie

), a mój nie żyjący już brat w wieku 27 lat robił... maturę. Jestem z nich normalnie dumna. A też pracowali, mieli swoje troski.
Na naukę nigdy nie jest za późno- to zapamiętaj, ale teraz też jest inaczej, bo matury wymaga większość pracodawców. Określenie wykształcenie średnie to jest wykształcenie z maturą, bez niej nie znajdziesz dobrej pracy. a i o znalezienie jakiejkolwiek może być ciężko. Póki masz czas weź życie w swoje ręce, zajmij się sobą, a nie "chorobą odzwierzęcą" swojego chłopaka. To może zabrzmieć brutalnie, ale od siedzenia i myślenia, brat chłopaka nie wyzdrowieje i musisz się z tym liczyć. Żyjąc problemami wszystkich na około nie patrząc na siebie za dużo w życiu nie osiągniesz, a nawet stracisz. W tym momencie zagrożone są Twoje koty. Pomyśl też trochę o nich. Nie wiesz komu je oddasz, do kogo trafią. Może przygarnie je ktoś kto nie zapewni im opieki ? O dobry dom jest bardzo trudno. Nie tylko dla kotów, ale i wszystkich zwierząt.
Załóżmy pozytywną wersję: znalazłaś kotom dobry dom. Co będzie dalej ? Dalej będziesz siedzieć w czterech ścianach nic nie robiąc ? Załóżmy gorszą wersję: nie znalazłaś kotom dobrego domu. Chłopak spełnił swoje obietnice, zagroził, koty wyrzucił, Ty zostałaś. Co dalej ?