Wczoraj dostał antybiotyk i steryd. Już nawet wetka nad nim ręce załamała...
ustaliłyśmy, że dajemy mu czas do wtorku

nie chcę go męczyć... w poniedziałek wizyta.
Ale dziś Samuel żywy. Chodzi za mną, gada. Nie ma siły już wskoczyć na kolana

jak je to mu lewą stroną wypada dużo sliny. Do tej pory o dziwo radził sobie z gryzieniem, ale już czas na musy.
No i to jest problem... jak on chce jeść... mam wrażenie, że on rozumie te rozmowy i stąd ten nagły skok energii... ale może sobie wkręcam :/