Do "nowego domu" pojechał w poniedziałek 3 tygodnie temu. Zawieźć miała go p. Kasia, w salonie stał transporterek. Zapytałam się czy kot chory, czy co? A ona, że u weta byli, bo miał kk ostatnio i teraz go zawozi do swojego szwagra na dt - jak to określiła, potem niby ma go wziąć ta klientka w sierpniu, ale nie wiadomo. Dodała, że kiedyś ten szwagier też miał kota na tymczas, że zwierzątka kocha, że karme mu będzi wozić itp. Wszystko zdało się realne. Ale jak poprosiłam o zdjęcia, to się zaczęły problemy.

jak już pisałam, ta pani wiedziała, że kot chodził jeść na stara drukarmie, od nas dostał, gdy był głodny, być może na ul. Powstańców chodził jeść - raz go widziałam, jak do przejścia z Kraszewskiego przez wegebar na Powstańców szedł.
Oby gdzieś go po drodze nie wyrzuciła

Myślałam, że już będzie ok, wszystko takie wiarygodne się zdało. Tylko dziwne, że jak do schront go miały wywieźć, to do szwagra go dać nie szło?
