
Niestety, lekarze w naszym kraju robią wiela złej atmosfery wokól sprawy: kobieta - ciąża - kot i myślę, że to się przez wiele lat nie zmieni.
Sama mam przykład ze swojego rodzinnego podwórka.

Moja bratowa w tej chwili jest w ciąży. Zaszła w nią w przeciwieństwie do Hypnotize bez żadnych problemów i jest to jej drugie dziecko. Jak chodziła z pierwszym to mysmy kotów nie mieli jeszcze, ale była piesa i królik. Z dzieckiem przyjechali dopiero jak miało około 7-8 miesiecy, bo (słowa jej



No ale jak teraz zaszła w ciążę to do pierwszej wizyty było ok, przyjeżdżali normalnie, jedli u nas, z kotami się bawili. Po pierwszej wizycie u lekarza, gdzieś około 5-6 tygodnia ich zachowanie się diametralnie zmieniło i od razu było: nie będziemy przyjeżdżać do was ani do mamy bo macie koty, a koty to wiadomo i zaczęła się wyliczanka. Bo lekarz powiedział ..........


Szczególnie mój brat w gadaniu na koty przodował. Wściekłam się na głupie gadanie, ale kazałam im poczytać i tłumaczyłam, tłumaczyłam i tłumaczyłam. Wreszcie coś dotarło do ich zakutych łbów jak zwróciłam im uwagę, że psa mają i jakoś nie boją się, że od niej coś złapie. W którymś momencie tylko bratowa stwierdziła, że to tak ochronnie to oni do końca pierwszego trymestru nie będą przyjeżdżać, a potem znowu będą. Tylko tyle udał omi się ich uświadomić, ale patrząc na całokształt to i tak jest to ich krok w przód w podjściu do zwierząt. A rodziny się nie wybiera.
