J.D. pisze:Swój cyrk swoje małpy ale gdyby nie te stwory to pewnie bym nie mogła chodzić ze wzgędu na uszkodzenie kręgosłupa.Ta banda zmusza mnie do dżwignięcia się z łóżka i rozruszania starych kości.Jak pomyślę,że one zaufały mi,że na mnie czekają zwlekam się i ruszam do obrządku.Teraz nie mogę ich zawieść!
One nas zmuszają do myslenia,do działania ,do miłosci. Choć to jest męczące bardzo, a odpowiedzialnosć przytłacza.
Najbardziej zapamietałam stwierdzenia :
Pani zainteresowana Fioną stwierdziła,ze ja nie musze pracowac tylko mogę bawić sie kotami bo mi państwo duze pieniadze płaci.
Teraz spadkobierczyni zapytała ile ja pieniędzy za koty dostaję z gminy. Obu nie mieściło sie w głowie że ktos robi to dla siebie i za swoje. Obie nie uwierzyły.
Spadkobierczyni poszła jeszcze dalej stwierdzając,ze ja sie nie przywiązuję do kociastych (bo zarabiam na nich!) i ich los jest mi potem całkowicie obojetny. Dzis mam ,jutro nie mam.Ot instytucja czy zakład pracy.
Także ludzie są jacy sa. Przykro słuchac insynuacji i obrażeń. A jeszcze jak nie wydasz kota ,bo powinno sie wierzyć i nie dociekać

to juz najlepiej odłożyc słuchawkę.
Tzrymam kciuki za gromadę. Asiu będzie dobrze, musi sie ruszyć w końcu.
Ja obecnie mam 13.A mieszkanie małe. Ale jakoś musi być.