Wróciłam. Niestety, bez kota
Kociak jest cudwony... Po prostu sama słodycz, można się zakochać w ty szkrabie

Byłam u niego jakąś godz. w końcu moniś poszła do lekarza żeby go wypisać ze szpitala. I pojawił się problem. Lekarz powiedział, że najwczesniej można kociaka wypisać jutro, tzn. dzisiaj o 24. Ale ponieważ w nocy i jutro, i w niedzielę nie ma dyżuru można go odebrać w poniedziałek. Poszłam sama pogadać z tym wetem, mówiłam, że oboje wiemy, że kot wścieklizny nie ma (BTW - do kota przez dwa tyg. nie zajrzał żaden lekarz, który by ocenił czy jest na wścieklizne chory czy nie

), że przepisy da się obejść - był niugiety. Tak więc dopiero w poniedziałek rano... Musiała wyjść stamtąd bo bym się chyba zaryczała jakbym go w tej klatce zobaczyła, w której spędza większość dnia
