DT u Poddasza&Mamuśki - Burasia lepiej :) - Nowa Czarna ;)

Dziewczyny - pilnie potrzebna masa kciuków.

U Marcysia się pogorszyło. Teraz kiciuś się krztusi a nie wymiotuje. Doszło też rozwolnienie. Źrenice reagują na światło ale nadal lewa źrenica większa... Mamuś będzie pakować kiciusia do transporterka i jedzie do wetki. Oby nie było za późno... Nie wiem co to jest... nie wiemy co robić :cry:

Na neurologa nie ma już czasu a okulista w tym wypadku chyba już nie będzie potrzebny, bo objawy dotyczą całego kiciusia... chyba że nadal to, co się dzieje z brzuszkiem jest niezależne od oka - ale to już oceni wetka...

Proszę... trzymajcie kciuki za niego... :cry:

Trzymaj się Marcysiu!

Póki co temperatura ciałka 38,2 C. Kiciek podbiega na przywitanie. Jest spokojniejszy, ale nadal zaciekawiony otoczeniem. Nie chowa się po kątach.

Naszej wetki nie ma niestety

Będzie po 15.00

Tak więc zostaje konsultacja z lecznicą koło nas... Boję się, że podane tam leki mogą bardziej zaszkodzić niż pomóc dlatego wszystko pewnie będziemy robić zdalnie po konsultacji z naszą panią doktor. Na razie mamuś idzie sama (krztuszenie się minęło, nie zwymiotował jedzonka póki co, nastrój znowu lepszy po zjedzeniu).

Nienawidzę siedzieć z dala bezczynnie.

Przyszły wyniki kupalka - wszystkie pasożyty wybite.

ło mateńko,coś się porobiło z kotusiem :cry:

robale raczej nie miałyby nic wspólnego z takimi objawami, tak myślę.

Mnie też się wydaje, że jeśli to nie jest sprawa życia i śmierci, to lepiej do własnej wetki
To już niedługo
Trzymam kciuki!!!

No i co?

Trzymaj się Marcysiu! :ok:

nadal nić nie wiadomo?

Na razie wiadomo tylko częściowo.

Kiciuś troszkę mniej osowiały. Dostał wczoraj tylko taki ogromniasty proszek, który fajnie działa na jelita. Zjadł go z takim apetytem, że jeszcze długo nochalek szukał okruszków

Na razie nie wymiotuje. Nie zrobił też kupalka (więc trudno ocenić czy rozwolnienie się skończyło, ale chyba tak).

Wczoraj wieczorem patrzyłam na to jego oczko. Mam wrażenie że tak centralnie na źrenicy coś jest. Tak jakby trochę inaczej światło się odbijało od niego. Staramy się zapisać kiciusia do dr Garncarza a jak się nie da to do innego okulisty z jego lecznicy. Póki co oczko zaczęło bardziej łzawić i jest przymrużone. Za to kiciuś wydaje się czuć lepiej.

Nie wiem... ale chyba te wymioty i biegunka po prostu zbiegły się w czasie z oczkiem, ale są niezależnie od siebie. Wczoraj wyglądało to wszystko bardzo źle. Przed 16.00 był chyba jakiś kryzys, bo kiciulek całkiem się zamknął w sobie. Potem już było lepiej.

Dzisiejsze śniadanko zostało w brzuszku.

A ja za chwilę znowu jadę do stadka.

Poddasze pisze:Dostał wczoraj tylko taki ogromniasty proszek, który fajnie działa na jelita. Zjadł go z takim apetytem, że jeszcze długo nochalek szukał okruszków

Już to widzę :ryk:

Dlaczego ja nie mam takich grzecznych kotecków :mrgreen:

Do dra Garncarza parę dni trzeba poczekać, ale na pewno warto,
niech wykluczy zagrożenie

Obiadek też został w brzusiu! Przy mnie wcinał! Marcysiek wybiegał się, poskakał za myszkami... Nie ma wymiotów... kupki póki co jeszcze też nie ma...

A oczko przy świetle dziennym ma już równe źrenice. Nie ma różnic... nie ma też tego czegoś co wczoraj było na oczku. Nie łzawi już i jest całkiem otwarte...

Już nic nie kumam

ale patrzę na niego i nie wierzę...

I to jest tak z tą białaczką. Wiele hałasu o nic. Gdyby nie miał białaczki pewnie byśmy w ogóle w panikę nie wpadały. A tak... dzień na miękkich nogach, wydzwanianie do naszej wetki i zawracanie jej głowy, a kot dziś zachowuje się tak, jakby nie wiedział o co w ogóle chodzi? O co tyle krzyku było?

Poddaję się :lol:

Ja i tak trzymam za Was kciuki. Poza tym skonsultowałabym oczy u dr Garncarza albo u dr Buczek (to jego uczennica).

taki mamy plan. dzisiaj Mamuśka mówi, że znowu ta jedna źrenica jest większa... za to kocurek wydaje się być już w normie. Je, nie zwraca, kupalek zwarty.