Bardzo dziękuję za wpisy, za podziwy nad tatałajstwem
za pozdrowienia i i... i za wszystko
u nas się dzieje, oj dzieje
i dobrze, i świetnie

, ale też i były chwile złe
tak tak

zdecydowanie TAK
Kokotek jest coraz głupszy
ja na prawdę sądzę że koteczki są 1000razy mądrzejsze od kocurków

no nie ma siły, fakty na to wskazują i już
ale jak już się trafi wyjątek to aż zwala z nóg

i że to mnie sie musiało trafić
co można powiedzieć o Kokoci...
jest mała jak przecinek, wygląda niczym 4-5 mies kociak... ale to jej nie przeszkadza być kotem obronno-atakującym
gdy widzi z daleka nieznanego kota (kotke?

) to automatycznie stawia te pół ogonka, najeża się i pędzi z okrzykami niżym Amazonka na wroga
wróg zaskoczony Furiatką nawet nie myśli by sie stawiać i zwiewa gdzie pieprz rośnie
a Głupota wraca do Nas zadowolona machając ogonem
bo Kokota macha ogonem jak pies
ciągle gada
a raczej skrzeczy bo ładnym głosikiem niestety nie została obdarzona
ALE już sie trochę uspokoiła (ufff

)
Kokota ociera się o wszystko i non-stop...
wije się jak żmija
kokietuje każdego
udeptuje
uwielbia drapanie!
myślałam że Jej szczytem pomysłowości było wypięcie dupska do księżyca

każąc sie po owym drapać

a przy tym pyszczydło ocierać o krewężnik, but
ale sie myliłam
ostatnio, kiedy kucając głaskałam Kota, Kokota ocierała się o moje plecy, wywaliła się do góry brzuchem bym Ją tam podrapała... z radości wyciągała łapeczki... i z rozkoszy zaczęła ugniatać mój osobisty tyłek...
jest to jedna z na prawdę nielicznych kotek, które uwielbiają drapanie po brzuchu
no tak tak, zero pomyłki
Kokocisko stała się przylepą większą od Kota
(btw Kot bardzo spoważniał przy Niej, podąrza za nami powolnym dostojnym krokiem, czasem podbiegnie kłusikiem, ociera sie i robi nadal ósemki ale już nie tak natarczywie i bez wywalania sie na plecy - co innego w dzień gdy Kokoty nie ma
wtedy jest stary dobry Kot
)
choć boi się gwałtownych ruchów i stojącego człowieka
to jak sie Ją dorwie od tyłu

to mruuuuczy jak traktor
a wystarczy Ją dotknąć i zacząć miziać to od razu rozwala się na ziemi
Kokota pierwsza przybiega na wołanie, oczywizda w podskokach i z prędkością światła (ogólnie podejrzewam że to kot na kwasie

Ona jest i z tyłu i z przodu JEDNOCZEŚNIE

)
przy tym wykazuje jedyny przejaw inteligencji: już reaguje na swoje imie
(dziwna sprawa, choć wmawiam sobie że próbuje się przez to zdystansować
to tak na prawdę nie umiem nazwać Kota
nic mi do Niego nie pasuje
a ze 20 pomysłów już miałam... wymówić głośno żadnego się nie da
nawet mówić na głos do Niego Kot...
więc biedny Kot jest święcie przekonany ze ma na imie Choć
)
ale u Kokoty to jedyny przejaw rozumowania...
bo kto mi powie który kot już trzeci raz zostaje obsikany przez psa
żesz trzeba być skończonym kretynem by podchodzić od tyłu do psa podnoszącego nogę...
i Ona się nie uczy
natomiast ulubioną zabawą Kokoty, a znienawidzoną już przez Kota, Kaj jeszcze to znosi, Ja jestem na granicy
jest w pełnym galopie przywalenie w, ducha winną, ofiarę w celu przytulenia się
ale oczywiście jeszcze lepsze jest "przytulenie z odbiciem" w kierunku kolejnej ofiary
i tak zygzaczkiem, 3 razy
kolejnym pomysłem Burzy są skoki.
a to na drzewo
z drzewa na drzewko, jak wiewióra
przez smycz
przez Kota
przez Kaj
mnie jeszcze nie przeskoczyła
wszystkich wyczynów Kokociska nie da się opisać w jednym poście
ale ogólny zarys już znacie
niestety głupota, frywolność i roztrzepanie Kokoty, które są Jej największym atutem (jak tu sie przez cały godzinny spacer z tym Szaleńcem się nie śmaić

) jest dla Niej samej zagrożeniem
ok tygodnia temu Kokota przyszła do mnie ranna
była cała we krwi, która leciała z Jej pyszczka ciurkiem (do tego stopnia że zakrwawiła mi całe schody wejściowe)
zrobiłam, na ten czas, co mogłam (nawet nie miałam swojego transportera w domu by Ją łapać

)
obmacałam dość mocno by sprawdzić czy kości całe - nie skarżyła się
poruszała się sprawnie, ale już nie w podskokach
nakarmiłam
(nie mogła jeść, to podziabałam kawałeczki drobniutko i rozrzedziłam mocno sosikiem)
musiałam Ją zostawić do nazajutrz
następnego dnia wieczorem, kiedy było jeszcze jasno, przywołałam z działek
było o niebo lepiej
Kokota latała jak zwykle

na pyszczku (na wargach) miała tylko dużą bliznę, wciągnęła jedzenie aż miło
obserwowałam przez kolejne dni i stwierdziłam że nie będę łapać i Jej stresować
(poza tym nie wiadomo czy było by to mozliwe na sam transporter)
po wypadku jakby Kokota jeszcze bardziej sie do mnie przekonała
zaczęła się ocierać również i o mnie, nie tylko o Kota i Kaja
i różne inne wyżej wymienione rzeczy
dla chętnych, by nie zamęczać

, cała seria zdjęć z Kokocinkiem
blizny, dzień po wypadku
a takiego mam ładnego Kokotka
Pozdrawiamy
A. + Paranoje
PS
dalszy ciąg paranoi
przy następnym natchnieniu
bo to jeszcze nie koniec
a muszę powiedzieć że został mi do opowiedzenia wątek z Tiko i jeżem
