Jest mi tak okropnie wstyd .. ale napiszę...
Mam okna uchylone w domu zawsze. Okna takie że nawet na górze głowa kota się nie zmieści :/ ... Nie pomyślałam, że mała może się przecisnąć. Właśnie wychodziłam z pracy jak zadzwoniła sąsiadka ... jej córki znalazły małą w ogródku pod klatką. Zleciała z czwartego piętra. Powiedziała że ma złamany kręgosłup.
Jaką ulgę poczułam jak wleciałam do niej do domu i zobaczyłam że kot siedzi. Byłyśmy już u weterynarza, nie wygląda na połamaną ... ale ma mocno obitą miednice :/. Dostała przeciwbólowy i za max 2 tygodnie powinna brykać. Jakby coś się pogorszyło, to pojechać mam na RTG, ale wg mojego weta póki co nie ma takiej potrzeby.
Mała została ochrzczona przez weta na ' spadochroniarz '... no i póki jej nie doleczę, domu jej szukać nie będę. Chyba że odezwie się właściciel.
Jak ja mogłam na to nie wpaść

przecież logiczne jest że ona ma o wiele mniejszą głowę od moich kotek.. jest malutka

. Obie mamy więcej szczęścia niż rozumu.
Teraz Spadochroniarz wsuwa mięsko i już ładnie drepta po lekach.
Jak wróciłam do domu, znalazłam w kuchni rozlany olej -.- musiały nieźle wariować .... olej oczywiście podeptany, a na parapecie kilka śladów łap i poślizgu :[ Gdyby nie ten cholerny olej ( niby był zamknięty jak go widziałam ostatnio ) to może doczekałaby na parapecie do naszego powrotu. Bo to musiało stać się niewiele wcześniej. Przyprawiłaby mnie o zawał serca, ale może by doczekała. :/
A dopiero co kilka tygodni temu osiatkowałam balkon, by uniknąć podobnej sytuacji -.-