Białas będzie miał jutro sesję zdjęciową
Dzisiaj był koszmarny dzień

wyciągnełam Kaya zza łóżka i wziełam na kolana w celu obcięcia pazurów (tak na wszelki wypadek) no i tu popełniłam błąd, obciełam mu za dużo pazurka i chyba tym samym, sprawiłam mu ból...

bo huknął z kolan i tyle go widziałam

myślałam że straciłam jego zaufanie, ale... na szczęście się pomyliłam

bo Kay wzięty spowrotem na kolana, zachowywał się normalnie

ale na końcu zzszedł z kolan na kanapę, usiadłam obok niego i.... najpierw ssss, a potem zamknął oczy i się rozluznił, ale o dotykaniu mogłam zapomnieć, na widok wyciągniętej ręki zaczął się trząść jak galareta...

ale jak widać, można przy nim siedzieć.
Potem zabrałam się za czyszczenie uszu (wczoraj widziałam że kilka razy się drapał) udało mi się wyczyścić jedno uszko

na drugie już nie miałam odwagi, Kay nie ma świerzba czy tym podobnego świństwa, uszy były tylko lekko brudne

potem wyczyściłam obs... dupkę, przy okazji ją wypudrowałam, niestety, Kay wyraził sprzeciw kiedy chciałam zajrzeć mu do paszczy
Nie rozumiem jak w schronisku musieliście go uśpić do badań
on przy zabiegach zachowuje się jak aniołek, co prawda kilka razy na mnie syknął, ale to dlatego że dotknełam jego ogona, nie podniósł na mnie pazurka...
I jeszcze jedno, "dorwałam" Kaya na podłodze i go wymiętoliłam

wycałowałam i ach

Ania (iskra666) napisała kiedyś że jak Kay pozwoli mi się do niego przytulić, to zobaczę, i faktycznie, zobaczyłam...

pozwolił mi się przytulić, fajne uczucie, on jest bajecznie puchaty
edit: jeśli chodzi o kolankowanie, to chyba już go nie zabiorę...

dlaczego? już piszę. Bo Kay za bardzo polubił moje kolana

do tego stopnia że rozłożył się na nich jak król i zaczął syczeć jakby chciał powiedzieć że on tu rządzi... na MOICH kolanach

zaczął się rozkładać, chyba chciał zasnąć, ale delikatnie dałam mu do zrozumienia że ma zejść, bo zaczynam się go bać

no kto by pomyślał
Jeszcze póżniej, się do nich przytulił (do kolan) - po tych zabiegach wziełam go na kolanka raz jeszcze. Gdyby nie jeden z domowników, to Kay prawdopodobnie by zasnął
Ale z tego co zauważyłam, to Kay jest jak bomba zegarowa. Mogę go głaskać ale... jak zabiorę rękę i chcę go pogłaskać po jakimś czasie, to: najpierw zaczyna syczeć, potem przestaje, rozluźnia się i tak w kółko... ech
