Dziś wizyta była bezkrwawa - polały się jedynie siki

. Ze względu na mokre stópki fionine (a jechała ze względu na zimno, wiatr i deszcz ze śniegiem w transporterku ukrytym pod moim płaszczem, ze względu na to, że autobus nam zwiał taksówką) chyba jednak nie tylko te, wyciśnięte przez wetkę do pojemniczka

. Swoją drogą wyraz twarzy pani wet, gdy zaczęłam Fionce marudzić "sisiu, sisiu, psisiu" - bezcenny

.
Wyniki krwi ze względu na krańcowe lenistwo

wstawię jutro jak w pracy zeskanuję. Cała morfologia OK (w sensie w normie), rozmaz manualny i obraz krwinek czerwonych OK, ale biochemia nie do końca OK. Mocznik 42,3 mg/dl (25-70) ok, białko całkowite 69 g/l (60-80), ale: AspAT 38 U/L (6-44), AlAT 130 U/L (20-107), ALP 45 U/l (23-107), glukoza 139 mg/dl (100-130, ale to może być stres, z tym że fruktozamina nie była robiona), kreatynina 1,9 mg/dl (1 - 1,8)

. Wyniki są z Lab-wetu).
Przy czym Fio zachowuje się jakby wszystko było OK, dziś nawet zjadła kuraka miksowanego w rosole całkiem chętnie - ale nie tak chętnie jak convalescenta (tego z Purina Veterinary). Mogę ją nim dokarmiać, ale bardziej mi się podobało jak jadła bez marudzenia wszystko (oprócz indyka, ale jakiś foch spożywczy musi być).
