bracia wczoraj odjaczeni, zabieg byl robiony w lecznicy na Wilczyckiej. Wczoraj po zabiegu przeszli samych siebie jesli chodzi i miziastość i wchodzenie na mnie. Wszystko jest, ok, dzisiaj juz szaleli. Bułek lepiej przeszedł zabieg, szybko się wybudzil, szybciej odzyskał sprawnosc, Kuterkiem bardziej zarzucalo. Kochani są strasznie... niestety nie bylo testow tylko na FIV, lecznicy nie oplaca sie takich kupowac, wiec podczas narkozy zrobiliśmy im testy podowjne - oczywiście negatywne, ale ... ja wolę wiedziec, przyszly domek, jak sie wreszcie znajdzie, też powienien byc tego swiadomy. Dostali jeszcze kroplowki, na wszelki wypadek, w związku z wynikami krwi. Ale - jak tweirdzi wetka - razej wszystko jest ok, nie mają wad genetycznych. Warto im pobrac mocz do badania, ale nie dalo się tym razem.
Tylko Zoe bardzo, bardzo rozdrażniona.... Gdyby nie ona, nie wiem czy mialabym serce ich oddac.....ale Zoe skutecznie trzyma mnie w pionie!
Tytuł zmieniony...
