Koleżanka sympatyczna aka Dziki Kotek przeprosiła się z renalem

I to mokrym
Wlazła wczoraj do klatki (dopchała się to lepsze określenie), więc jej dałam niedojedzoną kubusiową saszetkę (pierwszy raz czegoś nie dojadł, ten z kolei renala ma chyba dość). Wrąbała te ok. pół saszetki, więc dorzuciłam jej całą. Też wrąbała

Wrzuciłam jeszcze jedną i zamknęłam klatkę, bo by jej wyżarły przecież sępy. Przez noc wrąbała znaczną większość. Rano śniadanie olała - chrupnęła tylko kilka chrupek, ale to jakby mnie nie dziwi po takim rozpasaniu saszetkowym w nocy
Teraz jej otworzyłam klatkę, ale twardo w niej siedzi - pewnie dlatego, że przez kilka dni nie mogła się dopchać, bo na parterze, na poduszce z prądem, zamieszkała Delicja, a na piętrze, w hamaczku, CI

Dopiero wczoraj się w czasie kolacji ogólnej udało jej się zalogować do JEJ hamaczka

No i znowu domaga się głaskania, ile razy przechodzę...
Mam zdecydowanie za dużo kotków potrzebujących głaskania
