Czarnuszki z ul. Łokietka:
Ci członkowie ekipy są bardzo zaprzyjaźnieni, reszta gromadki to nieśmiałki... Ale z każdym dniem jest coraz lepiej (dotknąć się dzikusiaki nie dają, ale na zawołanie od razu lecą

)

Mała Kicia; boi się robienia zdjęć, a nie chcę dziewczynki stresować, przyjaźni się z Nową Kicią, chyba są siostrami

Te dwie koteczki i kocurka Długoogonowca niestety muszę
karmić po kryjomu po różnych
ogrodach, rano jest ok, bo ludzi nie ma, po południu trzeba uważać, żeby ktoś mnie nie zauważył przy swoim ogrodzie... Tutaj prawie każdy z mieszkających ludzi totalnie nienawidzi kotów, nie daliby grama pożywienia, naskakują na mnie, że ja karmię, a koty im myszy ani nornic nie łapią... Ci ludzie chcieliby, aby kotków nikt nie karmił, żeby były jak szkielety, oni nie mają sumienia,nigdy nie wzruszała ich kocia niedola, są strasznie niedobrzy, oby im los kiedyś odpłacił...
Harruś:

Tak się cieszę z jedzonka

Jestem zadowolona i pewna siebie

Na wieczornym karmieniu niestety nie zrobiłam zdjęć, bo padał deszcz, spieszyłam się, żeby wszyscy zjedli... Jutro nadrobię zaległości i ładne fotki porobię
Dziś rano z wizytą na podwórku pod moim blokiem przyszła kotka Nowa z ul. Mickiewicza, dostała saszetkę, potem ją odprowadziłam i poczekałam, aż przeleci na swoje miejsce... To stadko karmiłam raz dziennie, dużo zostawiałam jedzonka, ale być może jakieś gołębie rano wyjadają... W każdym bądź razie od jutra będę rano zanosiła im jeszcze śniadanko, biedna może głodna, dlatego przylatuje już rankiem, a do pokonania ma ruchliwą drogę, dlatego martwię się, aby nic się koteczce nie stało

Lenka i Ferdek potrafią tak spać całymi godzinami
