Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-część 9.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Nie lip 11, 2010 16:34 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Biorąc pod uwagę, że domek wyjechał na weekend, to Blue ma rację. Proponując zwrot kosztów badań a nie wykonując ich samodzielnie, |Mirka zaoszczędziłaby kasę, w końcu kot dziś odszedł.

Blue, mam nadzieję, że Twoje tymczasy i ich domki mogą jednak liczyć na większą pomoc od Ciebie w razie konieczności, nie tylko na pańskie: JA ZAPŁACĘ...
Obrazek Obrazek Obrazek

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2839
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Nie lip 11, 2010 16:37 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Gutek nie dołuj mnie. Jak pomyślę ile kasy poszło na leczenie beznadziejnych przypadków, eutanazje i sekcje to............... oszczędniej by było nic nie robić.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 11, 2010 16:40 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Agn pisze:Nie podjęłabym się znieczulać kota z niewydolnością krążenia, po to tylko, by zajrzeć mu do środka. A jeśli nie byłoby tego FIP'a? Albo wyniki oglądu nie byłyby jednoznaczne?


W przypadku kota umierającego, gdy nie wiadomo jak mu pomóc ani co się dzieje i nie ma pomysłów na inną diagnostykę to badanie jest w sumie jedynym humanitarnym rozwiązaniem.
Z założeniem że jeśli w czasie badania okaże się iż kot nie ma szans - to się go nie wybudza. Oszczędza mu to długiego umierania - bo człowiek ma nadzieję że kot nagle się pozbiera lub że nie jest tak źle jak to wygląda.

Z doświadczeń własnych oraz znajomego chirurga wet - taka operacja diagnostyczna, jeśli kot ją przeżyje - czesto jest niezwykle skutecznym stymulatorem do pokonania choroby.
Zwie sie to to nawet potocznie "wietrzeniem jelit". Otwarcie kota, zajrzenie, zszycie i od następnego dnia kot wraca do zdrowia, choć był trzema łapami w grobie.
Moja Malutka żyje własnie dzięki takiej operacji, była jej poddana w stanie krytycznym, również z niewydolnością krążenia.
Już pięć lat minęło.

Z cytatu: A jeśli nie byłoby tego FIP'a?

To byłoby zapewne coś innego.

Chociaż, może o to właśnie chodzi - by diagnozować, diagnozować. Za wszelka cenę. By wiedzieć. Bez oglądania się na stan kota.


W przypadku kota który jest na równi pochyłej z niewiadomego powodu i wiadomo że jeśli się go nie zdiagnozuje to na pewno umrze - diagnozowanie to jedyne co można mu dać.
Poza uśpieniem.

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lip 11, 2010 16:46 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Blue pisze:...
Zwie sie to to nawet potocznie "wietrzeniem jelit". Otwarcie kota, zajrzenie, zszycie i od następnego dnia kot wraca do zdrowia, choć był trzema łapami w grobie.
Moja Malutka żyje własnie dzięki takiej operacji, była jej poddana w stanie krytycznym, również z niewydolnością krążenia.
Już pięć lat minęło....

No popatrz a u mnie takie "wietrzenie" nie pomogło Jogiemu ani Mikrusowi. Jakie wnioski powinnam z tego wyciągnąć?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 11, 2010 16:50 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Gutek pisze:Biorąc pod uwagę, że domek wyjechał na weekend, to Blue ma rację. Proponując zwrot kosztów badań a nie wykonując ich samodzielnie, |Mirka zaoszczędziłaby kasę, w końcu kot dziś odszedł.


No to szkoda że właścicielka wyjechała.
Może dałoby się załatwić przesunięcie wyjazdu w tak szczególnym wypadku gdyby właścicielce zaproponowano inne rozwiązanie.

Blue, mam nadzieję, że Twoje tymczasy i ich domki mogą jednak liczyć na większą pomoc od Ciebie w razie konieczności, nie tylko na pańskie: JA ZAPŁACĘ...


Ależ mogą.
Ale ja nie mam 50 kotów (w tym części chorych tudzież nosicieli) w niedużym mieszkaniu.
I tym się różnię od Mirki.

A propozycja pokrycia kosztów badań w sytuacji gdy zabranie kota do mnie nijak nie jest dla niego wskazane a nowego właściciela nie stać na te badania - nie jest "panskie".
Jest propozycją konkretnej pomocy.
Sensowną propozycją.

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lip 11, 2010 16:52 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

mirka_t pisze:No popatrz a u mnie takie "wietrzenie" nie pomogło Jogiemu ani Mikrusowi. Jakie wnioski powinnam z tego wyciągnąć?


Ze nie pomogło Jogiemu ani Mikrusowi, co nie znaczy że innemu kotu nie pomoże?
Kotu o którym wiem że umiera i nic więcej dla niego zrobić nie mogę?

Akurat nie wiem czy Ozzi się kwalifikował do takiej operacji - odpowiedziałam jedynie Agn na pytanie w jaki sposób zdiagnozować FIP bezwysiekowy u żywegoo kota.

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lip 11, 2010 16:53 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Blue pisze:...No to szkoda że właścicielka wyjechała.
Może dałoby się załatwić przesunięcie wyjazdu w tak szczególnym wypadku gdyby właścicielce zaproponowano inne rozwiązanie....

Blue naprawdę sądzisz, że jestem taka nadgorliwa i nie szukałabym innego rozwiązania gdyby było możliwe a w tym odwołania wyjazdu? Magda gdyby mogła nie jechać na pewno by nie pojechała nawet bez sugestii z mojej strony.
Czy publicznie trzeba tłumaczyć wszystko od A do Z?
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 11, 2010 16:57 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Mirko, to nie było dołowanie Ciebie, tylko ironia. Jak widać Blue nie przyjęła do wiadomości, że przyjmując kota uchroniłaś go przed eutanazją już wcześniej.
Nie dołuj się - dałaś Ozziemu nadzieję, a to warte jest każdych pieniędzy. U mnie mija rok jak odszedł Buranio... Nie byłam wtedy na wakacjach. Dwa miesiące temu odszedł Gutek - teaz też nigdzie nie pojadę i mam kredyt w banku do spłacenia. Za tn kredyt była pełna diagnostyka - ale pomóc se nie dało :(
Obrazek Obrazek Obrazek

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2839
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Nie lip 11, 2010 16:58 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Blue pisze:...
Ze nie pomogło Jogiemu ani Mikrusowi, co nie znaczy że innemu kotu nie pomoże?
Kotu o którym wiem że umiera i nic więcej dla niego zrobić nie mogę?...

Ależ ja o tym wiem. Wet radził uśpić Budysia jednak uparła się aby otworzono jego klatkę piersiową. Nie znaczy to, że uważam za słuszne postępować w ten sposób za każdym razem. Nie wiem z czago to wynika, ale jeśli nie mam przekonania, że otwarcie kota coś da to tego nie robię.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 11, 2010 17:01 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Gutek prawdę mówiąc to sama za każdym razem tak siebie dołuję. Męczy mnie nieprzewidywalność, bezsilność i na dodatek walka o pieniądze, które właściwie poszły do piachu.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 11, 2010 17:11 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

No to ja poproszę o wyjaśnienie.
Ozzi miał być uspiony w piątek ze względu na fatalny stan zdrowia?
Tak pisałaś.
Że wzięłaś go żeby próbować uratować i gdyby umarł - żeby mu zrobić sekcję (w sumie ten drugi powód brzmi dla mnie hmmm... dziwnie, gdy ceną za niego było umieranie kota w sumie w obcym miejscu, w stadzie kotów a nie we własnym domu, przecież mogłaś go "przejąć" martwego).
Co by było gdyby ten stan był mniej fatalny?
Właścicielka by nie wyjechała na weekend i została z chorym kotem?
Czy może decyzja o eutanazji była podyktowana nie tylko stanem kota co także potrzebą/chęcią wyjechania na weekend?

Blue

 
Posty: 23917
Od: Pt lut 08, 2002 19:26

Post » Nie lip 11, 2010 17:23 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Potrzebą 'WYJECHANIA NA WEEKEND\' może być np. pogrzeb.... Oby nie.
Obrazek Obrazek Obrazek

Gutek

Avatar użytkownika
 
Posty: 2839
Od: Sob wrz 09, 2006 0:34
Lokalizacja: Oława, Wrocław

Post » Nie lip 11, 2010 17:25 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

O matko jednak trzeba tłumaczyć do A do Z. :roll:

Przejęłam Ozzyego, bo Magda nie wdziała szansy dla niego a jej weci nie mogli już nic wymyśleć. Nie miała też, co z robić z kotem w weekend. Eutanazja to ostateczność, więc nie widząc kota nie potrafiłam na nią przystać. Chciałam, żeby zobaczył go inny wet i zrobić badania, które mogłam zrobić a nie zostały zrobione do tej pory. Biorąc pod uwagę, że następnego dnia od przybycia do mnie Ozzy poczuł się trochę lepiej mogłam mieć nadzieję, że wet zalecił właściwe leczenie.
Gdyby stan Ozzyego nie był fatalny to zostałby na weekend w domu razem z Richiem pod opieką lokatorki. Magda nie mogła odwołać wyjazdu i nie mogła obarczać lokatorki kotem w takim stanie.
Obrazek<=klik
Obrazek

mirka_t

 
Posty: 12774
Od: Pon gru 20, 2004 18:21
Lokalizacja: Bydgoszcz

Post » Nie lip 11, 2010 17:55 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Elżbieta pisze:Ozzi odszedł?Szkoda.Dobranoc kocinko.
----------------------------------
A z drugiej strony-odnosze wrażenie,że ktoś tu ma pretensje do Mirki?Przeciez próbowała mu pomóc.Walczyła o niego-Bogiem nie jest.Nie umierał sam,odepchnięty przez ludzi,bo spotkał na swojej drodze dobrego człowieka.Komuś na nim zależało-ilu kotom,ilu psom nie jest to dane?
Pozdrawiam Ciebie Mirko serdecznie i dziękuję,że jesteś.
Elżbieta


bardzo mi przykro, że jednak nie dane mu było cieszyć sie zyciem dłużej, Ozzi [*]

Elżbieta dokładnie przekazałaś moje mysli

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26877
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Nie lip 11, 2010 19:03 Re: Moje koty-moje szczęścia i nieszczęścia-50 kotów-Bydgoszcz.

Blue pisze:alfabia - jakaś Ty dobroduszna i miła.
Aż szacunkiem do innych ociekasz.



cyt:
Aga9955t napisał(a):
edit: nie uczynie Ci grzecznosci bom pyszna i mam tupet. Publiczne jest to forum ,a kazdy kto watek prowadzi narazony jest na krytyke i ocene.

Bom pyszna i mam tupet!

A na tym forum od szacunku aż tryska i kapie! Wolno innym, wolno mi. Basta! :twisted:

alfabia

 
Posty: 204
Od: Pon lis 24, 2008 20:31

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: puszatek, quantumix i 151 gości