A mnie żal tego psa!
Pisałaś, ze Twoja miejscowość jest niewielka, więc gdyby był czyjś, to pewno byś go jakoś kojarzyła, a skoro obcy , to pewno też ofiara wakacyjnych wyjazdów
Ja Cie dokładnie rozumiem, że nie szukałas właścicieli itp, ale psa mi żal.
Ja za to miałam niedawno miałam taką przygodę - wracałam z pracy, ide od autobusu do domu, w rękach siaty z zakupami, gorąco. Przede mną idzie młoda dziewczyna w bardzo oryginalnej kurtce. W pewnym momencie podbiegł do niej malutki york, znałam go , był przy swoim podwórku, ale na zewnątrz, Dziewczyna wzięła go na ręce, pogłaskała, postawiła, a za chwilę znów wzięla na ręce i szybko poszła prosto, Przemknęło mi przez myśl, że go ukradła, ale zaraz sama siebie uspokoiłam, ze to pewno ktoś z rodziny właścicieli.Następnego dnia jechałam z TŻtem na taką firmową imprezę
pod chmurką, patrzę a na każdym płocie ogłoszenie , że zaginął york.Zadzwoniłam do właścicieli i mówię co i jak. Po kilku telefonach , jak uściśliłam , o której to było, umówiłam się z nimi, że przyjdę do nich i pokażą mi kilka zdjęć, czy poznam dziewczynę.
Poszłam i co widzę - szczęśliwych właścicieli i szczęsliwego pieska. Okazało się, że jeden z sąsiadów ma monitoring, dzięki temu, ze opisałam sytuację i podalam dokładnie godzinę, zobaczyli cała akcję i rozpoznali delikwentkę. Pojechali do niej do domu - to piętnastolatka, dziewczyny nie było, pieska też nie, rodzice w stanie wskazującym twirdzili, ze nic nie widzą. No więc czekali na przystanku, zgarnęli laskę, wsadzili do samochodu, wywieżli do lasu i zagrozili, ze jak nie powie gdzie pies, to jadą z nagraniem na policję, a ona już notowana była . Laska
pękła i pojechała z nimi po psa , ponad 30 km go wywiozła i następnego dnia miał byc sprzedany na giełdzie. Cholera, gdyby to o moją MIsię chodziła, to bym jej taki wpi....spuściła w tym lesie, że na zawsze by jej się odechciało