Wyciągam wątek na światło dzienne po wielu miesiącach niebytu w cyberprzestrzeni.
Dziś zadzwoniła pani Krysia, karmicielka z okolic Powązkowskiej. W okolicy pojawił się nowy, prawdopodobnie domowy kocurek. Możliwe, że ktoś podarował sobie wakacje, a kotu... tak zwaną wolność.
Kocurek błąka się od kilku dni w okolicach starej piekarni, gdzie od wielu miesięcy trwa budowa miniosiedla. Jest potworny hałas, tak że miejscowe dziczki wypłoszone przeniosły się w zupełnie inne rejony.
Biedak jest sam, mocno przerażony. Chowa się pod kontenerami, czasem wchodzi do pustej piwnicy, z ktorej wyprowadziły się inne koty, ze względu na hałas.
Jest wyraźnie zagubiony i zdezorientowany.
Pani Krysia ubolewa, że kocurek biegnie za nią i płacze żałośnie.
Niestety, gdy dziś po południu podjechałam w okolice Przasnyskiej prawie nie pokazał się, był bardzo przestraszony. Wokól niemalże oko cyklonu: hałas, plac budowy, parkują samochody, biegają luzem psy, no nic tylko się... pochlastać. Gorzej biedak nie mógł trafić. Nawet nie udało mi się zrobić sensownych zdjęć. kocurek wyszedł tylko na chwilę. Pani Krysia mówi, że wieczorem jest odważniejszy, nawołuje...
Aha. I jeszcze jedno.
Kocurek ma niezwykłe umaszczenie.
Proszę mnie poprawić, ale wydaje mi się że jest to błękitno-brązowy dymny colourpoint.
Wygląda jak mix brytyjczyka z syjamem. Albo Russian Blue, ale naprawdę blue - razem z oczami
Macie jakiś pomysł co z tym fantem zrobić? Ja niestety wyjeżdzam za trzy dni i nie dam rady z tymczasem.

Spróbuję sklecić jakies ogłoszenie i wrzucę na allegro.