Z nowinek...
Dziś Mamuśka wybrała się z prywatnym psem Kubusiem na szczepienie. Waćpan zniósł zastrzyk bardzo dzielnie (

wciąż nie mogę wyjść z szoku, bo zazwyczaj jest panika).
Pytaliśmy też o
Cykorkę i o badania siuuu... Ponieważ pobranie siuuu oznacza albo odizolowanie Cykorki na dzień albo reszty stada - to niestety przekłąda się na potworny stres u kici. Ona wszystko przeżywa za wszystkie koty tego świata. Bardzo się boi takich sytuacji. Dlatego decyzja jest taka, że przez miesiąc będziemy podawać kici karmę dla cukrzyków Royala a potem, za miesiąc, pojedziemy z kicią jeszcze raz do wetki na badanie krwi glukometrem i ogólną kontrolę. Zauwazyłyśmy, że wcześniej, im częściej kicia bywała u pani doktor, tym stres malał (patrząc po wynikach krwi). Jednak ostatnia przerwa (zamiast odrobaczania zrobiliśmy tylko badania kupki, więc było pół roku przerwy w wyprawach) spowodowałą że stres jest jeszcze większy...
Ostatnio, gdy byłam, wyciągnęłam pannę z kociego domku, usadowiłam na kolanach i posiedziałam głaszcząc kicię i opowiadając jej o tym, jakim to jest pięknym koteckiem, jakim dzielnym i jakim kochanym. Zaczęła mruczeć... Ale nie wiem już teraz (po tym wszystkim, co przeczytałam ostatnio o mruczeniu), czy to wynik kociej radości i rozluźnienia, czy kicia była tak przerażona, że dodawała sobie tym mruczeniem otuchy (ale osobiście obstawiam tą pierwszą opcję). potem panna potuptała do kryjówki, ale jednak przez kilkanaście minut było nam milusio.
Mamuśka rozmawiała też z wetką na temat szczepień na białaczkę w reszcie stada. Musimy zacząć to poważnie rozważać, bo póki co
Marcyś dobrze znosi izolatkę. Jednak z czasem może być coraz gorzej. Kiciuś tak bardzo potrzebuje człowieka, że stoi na łapkach przez kilka minut i wygląda przez mleczną szybę drzwi i płacze, żeby do niego przyjść. Nie ważne jak długo się z nim siedzi - on potrzebuje zawsze więcej...

Dlatego chyba przygotujemy się do szczepienia reszty stada... Liczyłam, że uda się Marcysiowi znaleźć domek, bo tak zdrowego białaczkowca, tak pełnego życia i chęci do walki nie widziałam nigdy... ale skoro już tak długo czeka, trzeba zmienić tymczasowe tymczasowanie w coś, co może być komfortowym tymczasowym życiem.