wpadam na chwilkę tylko
wszystkie kicie zaopiekowane-Marzenia już napisała.
z nowych wieści to to że zgłosiła się pani z Mokotowa po Romana,ale Roman już zaklepany a pani gotowa wziąć kicia kalekę na dokocenie do swojej 6-cio letniej koteczki i myślę aby podesłać pani może Promysia-wybadamy panią z Marzenią i pomyślimy...
.. ponieważ trudno mi przewidzieć jak będzie wyglądał weekend i raczej w większości spędzimy go w szpitalu to dlatego nie mogę się z nikim umawiać za co bardzo przepraszam.
dziękujemy z całego serca za słowa wsparcia i chęć pomocy,za PW i za smsy...jakoś się trzymamy chociaż smutne to wszystko strasznie....poza tym czasem, który spędzamy u Mamy, widząc jaka jest biedna i cierpiąca i jak niewiele możemy zrobić aby Jej pomóc,
to wciąż mam przed oczyma naszą najsłodszą Czarunię,wciąż nie mogę zrozumiec dlaczego musiała wybrać na wyjście za bramę akurat ten tragiczny moment..mieliśmy wiele zwierząt które kochaliśmy bardzo i które odeszły,dotąd zawsze ze starości,ale nie wiedziałam że można zwierzątko pokochać aż tak-Czrunia była dla nas absolutnie wyjątkowa-zawsze myślałam że jest doskonała-wszystko wie,wszystko rozumie i tylko mówić nie umie..
Czarunia skończyłaby w sierpniu 8 lat...7,5 roku temu, w pażdzierniku siedziałam u siostry w kwiaciarni,drzwi były otwarte,takie ciężkie stalowe.., lał deszcz i wiał wiatr taki jak dziś,ale było cieplutko.
w pewnym momencie usłyszałam miauczenie kociaka i zanim zdążylam wstać i wyjść zby zobaczyć kto miauczy, to ten kociak wpadł do kwiaciarni i natychmiast był na moich kolanach

!
Czarunia wpadła do kwiaciarni i bez chwili namysłu wskoczyła mi prosto na kolana

wtuliła się we mnie i tak juz została z nami aż do wczoraj..o dziwo,bardzo długo była niedotykalska,tak ze dwa lata,potem,jak już postanowiła ze jednak czasem mozna pozwolić się przytulić to wystarczyło Ją dotknąc a włączała traktorek na cały głos-mówiliśmy ze zawsze miała świeżutkie bateryjki

miała bardzo szczęśliwe kocie życie-była w naszym domu gospochą-wszystkie koty się Jej słuchały-nikt nie odważył się Jej sprzeciwić..ostatnio tylko Smartek bezczelnie podnosił na Nią łape ale obrywał za to zaraz po pysiu albo ode mnie po ogonie..
..teraz nasze koty Jej szukają...
w ogóle nie chcą jeść i nie chcą wychodzic-stały się póki co absolutnie niewychodzące i bardzo jest mi to na rękę, choć wiem że nie może trwać wiecznie..