No dobrze zobaczę co wyszło i wstawię
Siedziałam cicho, bo kociaki dały mi popalić przez kilka ostatnich dni... Jeden z maluchów miał ataki a'la padaczkowe. Widać było, że się męczy:( Slinił się, piszczał i miał drgawki. Wizyta u weta nie wniosła do mojej wiedzy nic i nie pozwoliła na pomoc kotu:( Padaczka u 4tyg malca to wyrok - tyle usłyszałam.
Malec jakby lepiej. Ataku nie miał od przedwczoraj. Jutro miałam w planach wizytę na pobranie krwi...
Godzinę temu wylazła najbardziej prawdopodobna przyczyna ataków - jeden z miotu zrobił kupę z członem tasiemca (wylazła więc dosłownie

)
W sumie na upartego mogłam się domyślić, że zarobaczone, bo brzuchy jak balony, ale też maluchy siedzą non stop w misce z żarciem i wcinają przerażające ilości jedzenia (
Absurdalnie cieszyłam sie jak dziecko - tasiemiec w porównaniu do padaczki to pikuś

Jutro rano idę odrobaczać wszystkie

Wg moich wyliczeń jutro kończą 5 tygodni
