Ten tamat na forum jest już dawno zapomniany... Ale nie koty. Nie, ja o nich nigdy nie zapomnę i myślę, że inni też. Bo ja się im oprzeć? Przytoczę tu wiersz Franciszka Klimka:
Zapłacz,
kiedy odejdzie,
jeśli Cię serce zaboli,
że to jeszcze za wcześnie
choć może i z Bożej woli.
Zapłacz,
bo dla płaczących
Niebo bywa łaskawsze,
lecz niech uwierzą wierzący,
że on nie odszedł na zawsze.
Zapłacz,
kiedy odejdzie,
uroń łzę jedną i drugą,
i - przestań
nim słońce wzejdzie,
bo on nie odszedł na długo.
Potem
rozglądnij się w koło,
ale nie w górę;
patrz nisko
i - może wystarczy zawołać,
on może być już tu blisko...
A jeśli ktoś mi zarzuci,
że świat widzę w krzywym lusterku,
to ja powtórzę:
on wróci...
Choć może w innym futerku
Kuncia - kochana, jak można o niej zapomnieć? Odeszła tak wcześnie z niewiadomego powodu... Widział ktoś piękniejszego kota?
Balbina - podziała się niewiadomo gdzie, tak mi jej szkoda...
Bajbus - o nim mało kto wspomina, a przecież taki dobry był z niego kot. Najpierw piękny, dostojny, potem nędzny i wychudły. Ale zawsze cudowny.
Kit - jak można go pominąć? Biszkoptowy Kitek, najlepszy kot na świecie!
Murzynka (?) - jednyna odratowana z całego miotu, mam nadzieję, że wszystko z nią dobrze.
Czarnula - teraz ma spokojne życie na wsi, chodzi po podwórku lub śpi na krześle w domu. Przymila się do każdego, w jej oczach widać wdzięczność.
Dymniaczki - och, kochane kociaki, początkowo dzikie, ale milutkie.
Kociaki Muśki - piękne, szylkrecia, srebrny i buraska - takie połączenie, cuda po prostu!
Albin - no oczywiście, jeszcze on. Teraz jest mu dobrze, futerko ma puchate, dalej śmiesznie się bawi, jak kociak.
Byłam z Kaśką u niego. Na początku nie chciał się brać na ręce, wyrywał się, potem jednak nas poznał. Futerko zrobiło mu się bardziej puszyste i nieco rude. Śmiesznie tarza się w śniegu. Ten facet ciągle powtarza, jak szkoda mu Kuny, że Kit to wszystko jadł, a Albin musi mieć wyszukane, że Balbina nie wróciła...
