Ciekawam jak tam impreza budkowa przy winku wypadła...
Ja sie chciałam pochwalić - mam w tej chwili 3 koty

Jak to mówią - nieszczęścia chodza parami - wczoraj przybyła Mała a dzisiaj puchaty burek. Wyszłam z pracy, pedziłam poprzez mróz do autobusu i coś jakby słyszę. Zdjełam kaptur - no coś piszczy. Zdjelam z uszu czapkę - tak zdecydowanie coś słabo piszczy. Prawie się wczołgałam pod samochód pod którym myslałam że piszczy. Słabo mi sie zrobiło na myśl że kot siedzi w silniku. Nagle patrze - to nie pod tym samochodem tak piszczy a za samochodem. Miedzy samochodami chodzi takie małe zjeżone coś i drze się słabym głosikiem. Dopadłam kociaka i pod pazuchę. Kiciuś drżał jak osika ale wcale się nie wyrywał - wręcz przeciwnie przytulił sie do ręki. Poprosiłam jakichs studentów żeby mi wezwali taksówkę. Cała droge kicius siedzial cicho pod krtka. Dopiero w domu zobaczylam jaki sliczny

Oczywiscie mezowi obiecalam ze ten idzie do adopcji ale hmm moze sie nie uda znalezc mu zadnego domku ?

Ma taka puchatą sierść - dłoń wręcz tonie w futerku - nie wiem co on jest ale chyba tak juz ma - bo najpierw myslalam ze moze zjezony...
Na razie wszyscy warczą na wszystkich ale jak już wreszcie przestana.... To się bedzie dzialo
