Nikt nie chce wiedzieć?
Już piszę

odsunełam łóżko i delikatnie pogłaskałam Kaya, zero reakcji ale miał możliwość ucieczki - a zawsze uciekał kiedy do niego wchodziłam. Teraz łapanie -

zarzuciłam ręcznik, też zero reakcji, myślę sobie, kurczę... co mu jest? Kay nie znosi ręczników, zawsze syczy albo atakuje, a tu takie

wziełam go na ręce, ale uwaga! nie za kark, tylko normalnie, ręce pod brzuszkiem i tu też zero reakcji
Nie byłoby w tym nic dziwnego, gdyby nie to że wcześniej zabranie go na ręce (nawet za kark) było wręcz niemożliwe! zawsze uciekał gdzieś dalej, atakował, albo syczał. I łapanka zajmowała wtedy ok. 30 minut, dla mojego bezpieczeństwa musiał mieć zasłoniętą (ręcznikiem) głowę, bo jak tylko widział jakiegoś człowieka, to wpadał w szał... masakra
I to nie wszystko, kiedy go wypuściłam, to nabluzgał na mnie za zamknięcie mu drzwi przed nosem

dosłownie, stanął przede mną i sssyyy

za pobudkę też

bo kiedy odsuwałam łóżko to słodko sobie spał

za karę siurnął mi na półkę z transporterami

(chyba znaczył teren bo się wypiął

) i wlazł pod tę półkę, do kuwety. Beszczelnie odsunełam kuwetę i wyciągnełam białasa, nagulgotał na mnie - ale zero agresji kiedy zarzuciłam na niego ręcznik

wziełam go na kolana, nie zasłaniając mu główki i wtedy

zaczełam go drapać za uszami, i chyba mu się to spodobało bo jego głowa "zleciała" w dół, i tak sobie leżał, a ja go głaskałam i głaskałam. Aż w końcu zszedł sobie spokojnie i kulturalnie, bez zbędnego gadania...
