Dobra to poniewaz dzien dzikich emocji juz za nami.........
To bedzie o Srulu. Ta historia tez juz byla:-) Na watku Gerarda......ale ja tam nie moge wracac, wiec opowiem jeszcze raz - skoro obiecalam.
Najpierw bedzie wprowadzenie. Srul nie mial na nazwisko Srul, ale wszyscy tak o nim mowia. Ide o zaklad, ze moze i on sam tak o sobie mysli. Jest tak zwanym "czlowiek do wszystkiego". Znaczy sie do robot nie wymagajacych specjalnej trzeźwosci ni myslenia. Z calym szacunkiem, ale taka prawda. Zyje po dzis dzien - niewykluczone, ze jest niesmiertelny, bo nic sie nie zmienia.
Jezdzi w tak zwanego konia. Ktorymz to koniem onegdaj piach np. wywozil.
No.
Tekilcia zas nienawidzila koni. Moja to byla wina, zabralam ja kiedys to stajni, zostawilam w glupim miejscu i zdaje sie troszke ja wystraszyl taki jeden ogier paranoik.......No bo zeby kon sie bal wody, to przyznacie nie jest normalne........ja mam widac szczescie do swirow. NIe zebym na tym ogierze jezdzila, no skad! zycie mi mile. Ot znany byl szeroko......Trudno nie znac kogos kto na widok kaluzy rzuca sie z kwikiem w kierunku iscie przeciwnym.
Tiaaa - nie jest latwo trzymac sie tematu
Teraz bedzie opis - wczesniej uzywana w historii dzialka w Urlach. Noo wyobraźcie sobie szeregowie pogrodzone siatka kawlatki lasku. Tu sie dzieciatka w piachu babrza.......tu ktos grzadeczki pieli, tu radio msze na full emitujace ( wtedy jeszcze tego radia co to nie ma twarzy, tylko noo.. wiecie co ma

nie bylo). Czyli sielski niedzielny poranek na dzialkach tak?
I te sielanke przerywal ryk Srula....
Paaaaaaaaaaaanie IKSIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIIŃŃŃŃŃŃŃŃŃŃŃSKI ( wycie to mialo adresata a byl nim moj Dziadek)
- Co???????? okrzykuje dziarsko moj przodek. dosc przyznacie wprost.
( ja opalajaca sie na laweczce przed domkiem zamieram......)
Pan zamknie ta KUUUUUUUUUUUUU...................................( tu pelne slowo - cisza sie zrobila na dzialeczkach jak makiem zasial......)
- KOOOOOOGO???????? - judzi moj Antenat ( nieodrodna wnusia ukochana jestem, jakby ktos mial watpliwosci.......)
- TA KUURRRRRRRRRRRRRRRRRR.................
precyzuje Srul
- ALE PANIE ZAMKNIETA ZA PLOTEM ( moj Dziadek rzecz jasna wiedzial doskonale o co chodzi, poniewaz Tequila za kazdym przejazdem Srula robila teatrzk polaczony z wscieklym gryzieniem siatki wlacznie........)
PRZECIEZ NIE PRZEEEEEEEEEEEJDZIE ( tlumaczy Dziadek dosc glosno, acz cierpliwie )
A KTO JA TAM KU.....................WIEEEEEEEEEE - filozoficznie i z duza doza braku wiary w psie zachowania zakonczyl dialog Srul
Zdaje sie, ze cos tam jeszcze panowie uzgadniali, ale ostatnie zdanie mnie przeroslo, spadlam pod lawke tarzajac sie ze smiechu.......