a u mnie dziś jakis przeklęty dzień
poszłam z psami na dwór po 20 min. zabrałam te które nosze na górę tz. Margolcie i Pyzę i wróciłam zagonić Czarkę do domu ,zagonić ,tak bo ona głucha i slepa i coś jej się z głowa chyba robi i zupełnie nie kuma
musze ją jak owce zaganiać i to zachodzić z każdej strony bo przerażona ucieka ,odskakuje
wyszłam po Czarkę a jej nie ma...poleciałam do piwnicy ,potem na 3 p. na ulice ,obleciałam okoliczne domu polatałam po schodach nie ma ,nigdzie jej nie ma ,a ja słysze jej szczekanie ,więc znów na około ,cisza nie ma psa ,rozpłynął się
poszłam do sąsiadki obok ,ona ma domek ale żeby tam wejść musiał by przepełznąć pod ogrodzeniem ,ona nie da rady ale poszłam,obeszłam wszystko ,nie ma ...zajrzałam do wykopanego basenu obłożonego kamieniami ,pusto..i nagle słyszę słabe już szczeknięcie ,Boże ona spadła do tego basenu ,wlazła pod wywaloną wannę i tam się zaklinowała
język na ziemi ,przerażenie w oczach ...gryzła na ślepo jak ją wyciągałam ,a już nie bardzo ma czym..na rękach nieść jej nie mogę bo żre ,postawiłam na ziemi i znów zaganiałam
była tak przerażona ,uciekała na boki ...mam dość
mam serdecznie dość
starość jest okrutna.
