Witam. Cóż mam konkretnego pisać, skoro dalej nic nie wiemy.
Jeśli chcecie mogę wklejać wyniki badań.
W badaniu krwi wyszła anemia i silny stan zapalny. Testy na FeLV i FIV wyszły ujemnie.
Kał poleci jeszcze raz do badania na posiew, test na giardie zrobiony zostanie dopiero dziś, bo ja w przychodni, w której jestem zatrudniona takim nie dysponuje, a inna zabrzańska przychodnia miała jakieś problemy z dostawą. Zamówiony jest od zeszłego tygodnia. Dziś podobno ma być już na 100%.
Wkurzyłam się nieco na chorzowskie laboratorium wet, bo zamiast określenia dokładnie gatunku wyhodowanych bakterii, przysłali wynik "liczne gram+ i gram-" (o którym wyrażali się wcześniej, że to tylko taki na cito) czego sama mogę spokojnie się domyślić, tylko wciąż nie wiem, czy wśród tych licznych jest taka, której tam nie powinno być... Stąd kał leci jeszcze raz do badań, tym razem do Vetlabu we Wrocławiu, ale to już niestety w poniedziałek.
Fredzia dostaje antybiotyk osłonowo, Amylan (po nim strawność wróciła wg badań do normy) jest trzymana na diecie rybno-jagnięcej, od jutra dorzucać będę nieco marcheweczki do gotowaniny, oprócz tego serwujemy jej Immunodol i Aptobalance.
Odparzenia na łapkach goją się szybko, sama pupa trochę gorzej, bo wciąż narażona na biegunki.
Chcę Fredzię trochę podtuczyć, by móc jej dać środek na odrobaczenie bez obaw.
Apetyt się nieco uspokoił, nie rzuca się tak na jedzenie, widać, że więcej się z niego wchłania, ale to co wychodzi wychodzi w wersji płynnej.
Ważenie będę robić raz w tygodniu, kolejne w poniedziałek.
Gdy przyjechała ważyła 1330g, tydzień później 1400g (na zdjęciu jest 1470g, ale to wieczorkiem robione po posiłkach).
Ogólnie kota już pokazuje swój charakterek, na zdjęciach straszliwy z niej baranek wychodzi, ale wierzcie mi Fredzia ma różki...
