Ze zdjęciami się będę starać, ale szybko się pewnie nie uda, bo muszę być w dzień w domu, a nie kroi się to w najbliższych dniach. poza tym nawet jak jestem w dzień to nie zawsze kota jest. No i nie mam aparatu, zdjęcia robię tylko aparatem w telefonie komórkowym.
Dzięki za fb!
Budka stoi

mam nadzieję, ze optymalnie dobrze ukryta.

i ze jej nikt nie wypatrzy i nie wyrzuci.
NIedawno wróciłam. Eskapada była dłuższa z popwodu panów siedzących czas jakiś na parkingu w samochodzie. Postanowiłąm poczekać, a potem oblookałam, ze jak pójdę drugą stroną to mnie nie będą widzieli. Poszłam, i jak wtryniłam się między rododendrona i schody to silnik zgasł, panowie wysiedli i zaczęli się żegnać i jeden zaczął iśc w moją stronę. Zamarłam i śledziłam jego kroki

poszedł do klatki obok.
Nie udało mi się jej ustawić dokłądnie tak jak myślałam, gdyż teren w tym miejscu by ł okropnie nierówny i budka była niestabilna. Ale mam nadzieję, ze ją na tyle ukryłam, ze ludzie się nie zorientują, zę jakieś jałowce nieco wyższe są i nie wypatrzą czarnej folii. Jutro sprawdzę w świetle dziennym.
Jak tylko skończyłam ustawianie i kicnęłam krótko Neska od razu wyskoczyła spod samochodu. Ocywiście gotowa do głaskania, mrucząca i głodna. Wlazlam raz jeszcze, aby ją ściągnąć w okolice budki (jedzenie dostaje pod schodami). Trochę mi to zajęło, ona była ostrożniejsza no i całą drogę się ocierała o wszystko i mruczała. Najwazniejsze jednak, zę jak jej postawiłam jedzenie i odeszłam to w ciemnościach wypatrzyłam, zę po zjedzeniu wlazła do budki. O to chodzi, już wie, ze tam jest i to jej wybór czy z niej skorzysta.
Potem przybiegła Kornelia. Musi jednak spać w tej przybudówce przy śmietniku.