

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy
Agn pisze:kristinbb pisze:Agn pisze:Zakocona pisze:Agn, czy wet robił prześwietlenie kręgosłupa Hopi? Moja kotka wlecze tylnie łapki i jest to spowodowane zrostami kręgów.
Gdyby Hopi miała cos podobnego to amputacja nic nie da.
Danusiu, amputacja ma usunac zrodlo bolu - czyli lapy i ogon.
Hopi nie tyle wlecze lapki, co stercza one nienaturalnie napiete, powyginane i usztywnione. Nie jest to skutek zle zrosnietych zlaman, bo lapki Hopi nie byly polamane, tylko nacisku na nerwy obwodowe zle zrosnietej kosci lonowej. Kregoslup Hopi jest w porzadku.
Zdjecia oczywiscie mam - jeszcze od Berni plus to, co robilam u nas.
To nie da rady wyciąć ten kawałeczek malutki kości łonowej co naciska?
Rozumiem, że to wszytsko jest skomplikowane bardzo...
Też miałam taki pomysł, ale podobno nie wyjdzie taki manewr - ponowne łamanie i nastawianie tej kości może dać nieprzewidziane skutki uboczne.
Poza tym, nie po takim czasie. Można było próbować od razu, po wypadku, ale z reguły złamania miednicy/kości łonowej nie wymagają jakiś skomplikowanych ceregieli. Nikt nie mógł przewidzieć takich skutków...
Marcelibu pisze:To rozwiązanie dla Hopi wydaje mi się straszne...Ja nie wiem, jeśli nie ma innego wyjścia. Ale ...
anna57 pisze:Marcelibu pisze:To rozwiązanie dla Hopi wydaje mi się straszne...Ja nie wiem, jeśli nie ma innego wyjścia. Ale ...
Może skonsultować z innym lekarzem...
Medycyna wszak idzie naprzód....
Agn pisze:anna57 pisze:Marcelibu pisze:To rozwiązanie dla Hopi wydaje mi się straszne...Ja nie wiem, jeśli nie ma innego wyjścia. Ale ...
Może skonsultować z innym lekarzem...
Medycyna wszak idzie naprzód....
Dziewczyny, po raz kolejny napisze - Hopi byla ogladana w Bielsku-Bialej, w Krakowie. W Toruniu nie ma juz weta, ktory zaproponowalby cokolwiek poza eutanazja.
Nie za bardzo widze sens ciagania malej do Warszawy, ze np. o Wroclawiu nie wspomne. Stres i koszty beda ogromne, ze o reszcie stada, ktorej nie mam z kim zostawic i braku urlopu nie ma co pisac juz. A efekt raczej przewidywalny - zaden.
Marcelibu pisze:Aga, ja Tobie wierzę przecież. Ja się domyślam, ze konsultowałaś sprawę nie u jednego lekarza. Wiem, że tak trzeba, przecież nikt by nie okaleczał zwierzęcia "tak sobie". Tylko wiesz, to brzmi tak dramatycznie, serce boli bardzo i stąd takie emocje
.
Marcelibu pisze:Aga, ja Tobie wierzę przecież. Ja się domyślam, ze konsultowałaś sprawę nie u jednego lekarza. Wiem, że tak trzeba, przecież nikt by nie okaleczał zwierzęcia "tak sobie". Tylko wiesz, to brzmi tak dramatycznie, serce boli bardzo i stąd takie emocje
.
Agn pisze:Krysiu - tylko w tej chwili to już nic nie da - zmiany są nieodwracalne i utrwalone.
Agn pisze:Dzieki, Dominiko - bardzobardzo.
[BTW - masz u mnie do odebrania swoje fanty.]
Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue, Google [Bot] i 42 gości