ok, relacja: z kataru, oprocz strzelania gilami na odleglosc, wynikla ponoc straszna nadzerka w gardle, wet dziwil sie, ze Muka w ogole cos je (wyjasnilo sie, czemu jest niejadkiem, troche mnie to uspokoilo). dostala zastrzyk przeciwzapalny i dlugodzialajacy antybiotyk.
dostala tabletke na odrobaczenie, frontline na odpchlenie (jak ja mam jej nie glaskac caly dzien, ona sie sama glaszcze o mnie

).
na zapalenie spojowek kropelki do wpuszczania.
w srode idziemy na kontrole kataru i czyszczenie uszu, bo sa bardzo brudne i nie wiadomo, co tam w nich siedzi (nie drapie sie, ale dostala w razie co masc przeciw swiezbowi)
niestety test na bialaczke wyszedl tak, ze nie wiadomo

za miesiac idziemy na powtorke, mam nadzieje, ze ta wstretna kropka juz sie nie pokaze
po powrocie pochrupala troszke suchego i teraz spi
oto calkiem zdrowo wygladajacy kotek z kwarantanny po leczeniu w schronisku

dobrze, ze sie u nas znalazla
