No prosze, jednak te madre koty umieja sie sprzedac. Pani zadzwonila, ze casting na ich czarnucha wygral Lesio. (Anika, gdybys tu nie zauwazyla, to zaraz przesle Ci na pw.)
Z kocich DSow przychodza zyczenia. Lucek przyslal. Koniczynka teraz zwana Mala. Zawilec tez, ale on jeszcze udaje niesmialka, chociaz z kotem zakumplowal sie szybciutko.
Szalony Kot pisze:O rany, super a kiedy by się Lesio przeprowadzał?
To moze byc za kilka tygodni. Panstwo maja rodzinno-zdrowotne komplikacje, ustalilismy, ze nic na sile. Lesio ma zostac w ogloszeniach i na profilu do adopcji, ale gdyby ktos sie zglosil, to bedziemy ustalac co dalej. Wiec na gratulacje jeszcze za wczesnie.
Szkoda, bo dom zapowiadał się fajnie. Już nie wspomnę o tym, że Anika i ja zainwestowałyśmy sporo czasu w rozmowy i wizyty.
A jedna z krótszych konwersacji ogłoszeniowych była dzisiaj. Tak bez żadnego dzień dobry czy innych takich: "jest możliwość dowozu?" To ja równie lakonicznie "zależy dokąd". "Do Ełku". To ja przelicytowałam i odpowiedziałam jeszcze krócej: "Nie".
Kilka dni zwolnienia i stado kompletnie zdezorientowane. Koty nie mają wolnej chaty, kanapa ciągle zajęta, pory dnia też całkiem wywrócone do góry nogami.
Na weekend gości u nas Pestka. Franek zadowolony, że ma koleżankę we własnym gatunku. Za to koty - niespecjalnie. Dwa psy szurające i poruszające się jak stado słoni potrafią wprawić kocie stado w panikę i stan fruwania po chałupie.
Chyba chciałabym już wyzdrowieć i wrócić do odpoczynku w pracy.