przyszłam rano i normalnie sajgon - koty sie darły a na podłodze żwirek i kupy

szczególnie Wiki rozspypuje (a skąd ona bo sie pogubiłam

) maluszkowi sciągnęłam kołnierz bo go przeważał i miałam wrażenie, że mu głowę oderwie. Biduś leżał jak sparaliżowany

uzgodniłam z dr Moniką ze można kołnierz ściągnąć ale kotek musi być obserwowany. Jadzia zgodziła się je wziąć

we wtorek oko będzie rozprute i wtedy mogą iść do MartynyP
potem przyszla Alienor
Piotrek zabrał Smołę na usg i kroplowkę, bo musi mieć plukane nerki. Była grzeczna, na usg nie bylo widać zmian.
Krawatka wylazła z kaftanika i ubralam ją z Alienor w ten granatowy, wydaje mi się, że jest trudniejszy w pokonaniu. Krawatka na razie jest na zdrowej części potem wroci prawdopodobnie do schronu.
Nosek - zrobiłam mu na 1 pietrze 2 boksy, (bo maluchy mu tupały nad głową) a jedną część boksu osloniłyśmy szmatą. Chyba się tam lepiej czuje. Siedział chwilę na parapecie na słoneczku, natomiast Coffie go obsyczała i się przestraszył. Taka cielęcinka z tego kota. Zero agresji ale widać, że tęskni za swoim dawnym życiem

Łapkę troszkę pomasowałam, pół nereczki i łososia trochę weszło ze smakiem.