Kocurek urodził się późną jesienią gdzieś na działkach a jak zrobiło się mroźno mama wraz z rodzeństwem przyprowadziła go do budek za blokiem. Jak się ociepliło to tamte gdzieś zniknęły a został on sam bo mamcia też poszła sobie. Śnieżek bo tak go nazwałam był najodważniejszy i jak tylko skumał,że ja przynoszę jedzonko, to wychodził tylko kawałek za płot i czekał aż odejdę wtedy przychodził jeść a tamte siedziały schowane. Z czasem zaczął naśladować dorosłe koty i jak małpka robił co one. One biegły za mną, on też. I tak jakoś z dnia na dzień zaczęłam go głaskać i brać na kolana no i efekt taki,że Śnieżek od wtorku wieczora jest w DS u mojej bratanicy.
Po południu we wtorek złapałam go na ręce i przyniosłam do siebie czekając aż jego pani po pracy wysiądzie po niego. Śnieżek nie bał się, na początku szukał wyjścia na dwór ale kiedy całą chatę miał do oglądania poczuł się swobodnie i pierwsze co, to zrobił kupę w pokoju akurat jak robiłam mu fotki. Potem pojadł sporo i pospaliśmy przytuleni pod kocykiem. Jak jego nowa Pani przyjechała poszedł do niej na ręce, dał się przytulać ale najważniejsza była miska z żarełkiem przed wyjazdem, jadł i jadł.... Po przyjeździe zwiedził mieszkanie, od razu zaprzyjaźnił się z sunią i razem siedzieli na kanapie. Potem była zabawa z skaczącą myszką do której dołączył się kocurek Mambuś. W domu jest mała sunia, 3 kocury i 3 kocice, wszystkie po sterylkach. Pozostałe przyglądały się przybyszowi a olbrzym Baca warczał by pokazać,że on tu szefem.
Śnieżek w nocy spał z panią a rano za tapczanem. Na drugi dzień była batalia bo większe sprawy były załatwiane w kuwecie a siku poza. Duża wkładała go do kuwety a on za nic nie godził się na to, gryzł i drapał ale duża choć nie wyszła z tego bez urazów zwyciężyła i Śnieżek ładnie chodzi ze wszystkim do kuwety.
Upatrzył sobie miejsce na okiennym parapecie zarezerwowane przez Bacę ale choć Bacuś warczał i się burzył Śnieżek i tak się położył więc Bacuś wkurzony poszedł na dwór. Przybiega do dużej na głaski a za chwilę ją ugryzie i już... Sunia zabrała mu piłeczkę i dostała łapą i pewnie przyjaźń licho wzięło bo sunia ucieka przed Śnieżkiem. Miał trochę katarek jechał więc do weta, dostał zastrzyk i zaraz po tym szykował się by weta ugryźć dostał takiego nerwa. Po powrocie od weta znalazł zabawę by przeskakiwać przez warczącego na niego Bacę aż ten schował się w kartonie.Oj będzie chłopak z charakterkiem już widać choć ma dopiero gdzieś 6-7 m-cy. Nie da sobie w kaszę dmuchać i niczego się nie boi, zachowuje się jak kot domowy od urodzenia. Ale mam powód do dumy,że nie "wychowałam" żadnej fujary tylko tygryska z krwi i kości........
Oto fotki z kilkugodzinnego pobytu Śnieżka u mnie w domu. I mój stary nawet go pogłaskał i ręki mu nie odgryzł a już jak była kupa na środku pokoju (widać na fotce) to myślałam,że będzie afera ale przyjął to spoko haha....






