Kostuś juz bezklatkowy
Powoli się przyzwyczaja, jeszcze zdarzy mu sie pogonić któregos z rezydentów, one też nie pozostaja mu dłuzne i syczą w zamian. Wczoraj dotknęli się z Kajtkiem noskami i było bez burczenia więc idzie ku lepszemu

Zapakowałysmy go znowu w bandaże bo nie ma innej rady na to jego drapanie. Leki nie pomagają. Wysmarowałam mu w końcu lignocainą w żelu żeby znieczulić, żeby go nie swędziało, ale tez na wiele to nie pomogło. Jedynym rozwiazaniem jest zawijanie tego porządnie żeby nie dał rady rozdrapać. Burczał, syczał i nagadał nam do słuchu, ale chodzi znowu zawiniety jak babuleńka

Opatrunek wytrwał do 2 w nocy, ale zapakowałam go spowrotem. Mam nadzieje, że opatrunek wytrzyma do mojego powrotu z pracy. Jest bardzo zestresowany, mimo, że jest u nas juz 3 tydzień bardzo sie boi. Sa momenty kiedy sie odpręża i rozluźnia, czasami zdarza mu sie nawet zamruczeć. Jednak strach ma nadal wielki. Powolutku, malutkimi kroczkami będziemy odbudowywać jego zaufanie do ludzi.