Oznajmiam, że Maleńtaski już w świetnej formie.
Mój wet podejrzewa, że być może była to reakcja poszczepienna. Mała nie była szczepiona, ale miała kontakt z wirusem, bo chłopaki były szczepione, a oni się przecież cały czas liżą i ciumkają. I podobno jeśli wirus jest w bezpośrednim środowisku, to zwierzę nieszczepione ma silniejszą reakcję niż zwierzę świeżo zaszczepione. To tylko hipoteza, ale dla mnie ma sens.
W każdym razie dzieci już w dobrej formie. Czekamy tylko na urobek w kuwetce, bo mają trochę zaparcia.
Zapraszam raz jeszcze na wątek mojej dzieciarni:
http://forum.miau.pl/viewtopic.php?p=2667300#2667300
I nieśmiało przypominam, że 13 grudnia wyjeżdżam na tydzień i muszę komuś przekazać dzieci. Moja mama będzie się opiekować kotami, ale zapowiada stanowczo, że nie chce się opiekować piątką. I nie chcę jej zostawiać z piatką, bo co innego dorosłe koty, do których wystarczy zajrzeć na niedługą chwilę, a co innego Maleńtaski, które wymagają dużo uwagi.
A moja mama wraca z pracy o 19, mieszka osobno, a jeszcze ma pod opieką 85 letniego dziadka, który również mieszka osobno. Więc i tak przez mój wyjazd będzie musiała biegać jeszcze bardziej niż zwykle, nie mogę jej zostawić kociaków pod opieką.
Mam nadzieję, że rozumiecie - kurczę, gdybym nie wyjeżdżała, to bym je trzymała do chwili adopcji. Zresztą one są gotowe do wyadoptowania - tyle tylko, że są młodziutkie i mają chorobę sierocą. Więc domki raczej doświadczone muszą być i gotowe poświęcić im sporo czasu.
Nie chciałabym, żeby maluchy wróciły z adopcji, bo komuś się nie podoba, że kociak włazi nocą na głowę i ciamka włosy, ugniatając pazurzastą łapką.
Z tego względu boję się rozklejać ogłoszenia w mojej okolicy - nigdy nie wydawałam kociaków i mam ogromnego "stresa." Pomóżcie znaleźć dobre domki!!!!