
Abraks strzelił kolejnego mega focha. Przyznaję że obraża się przedostojnie i przecudownie:) Poszło o pastę na kłaczki którą trzeba było mu podać bo myje się czyścioch i zżera kłaczory potem się krztusi a z kąpieli i porządnego szczotkowania nic jeszcze przez kolejne kilka dni nie wyjdzie. Opluł mnie, opluł siebie i na jakiś czas przestałam istnieć;) ALE UWAGA! Dziś spał już ze mną :] sam z siebie władował się na wyro!
A wątek chętnie założę jak tylko uporam się z tym tygodniem:), mam nadzieję że już w weekend uda się pokazać zdjęcia czyściutkiego Abraksa, niekoniecznie w scenerii toaletowej;)
Pozdrowionka i mam nadzieję że reszta pięknych Kocisk od Was znika do nowych domków.