Weszłam do biura, zadzwoniła galla, odpaliłam komputer, zajrzałam do wątku i się popłakałam

Trochę głupio, bo nie jestem sama w pokoju
Zaraz będę odpisywać na wszystkie pw i rozsyłać numer konta. Bardzo dziękuję wszystkim, którzy tu zaglądają, przesyłają ciepłe myśli, deklarują pomoc.
Koszt takiej operacji jest duży, nie znam go dokładnie, ale pamiętam, że kilka lat temu za Myszę płaciłam ok. 400,00. Do tego dochodzą badania krwi, które trzeba zrobić przed operacją. Przy okazji wetka chirurg postara się sprawdzić, czy kotka jest wykastrowana, a jeśli nie, dochodzi jeszcze kastracja (chociaż nie wiem czy za jednym zamachem).
Co do chorób ProFormy - jest po wizycie u weta i niczego złego nie znaleziono, oprócz pcheł i standardowego podejrzenia robaków. ProForma dostała vetminth i została odpchlona fipreksem. Odrobaczenie trzeba powtórzyć, jak zwykle. Potem szczepienie.
Jeśli będzie miejsce w szpitaliku spróbujemy tam "upchnąć" ProFormę na co najmniej kilka dni po operacji. Teraz w szpitaliku są już dwa "moje" koty - Pusia z połamaną miednicą i Czarna odłowiona przez gallę (po sterylce aborcyjnej, całkowicie oswojona dziczka, której szukamy domu). Kolejny kot to duże przegięcie, więc nie mam pewności czy się uda.
A teraz idę jeszcze raz, na spokojnie przeczytać wątek
