Dziś miała być kroplówka w wykonaniu moim i Bonki....
aha... to ma być ten stary schorowany słabiutki kotecek ?

Trzy dorosłe osoby ( w tym jeden silny facet) nie utrzymały kota przy kroplowce....



dostał zatem tylko Betamox i Tolfedynę, czyli to co miał dostać w zastrzykach. To, co miało być podane przez kroplówkę, czyli Combivit, Furosemid i Metoclopranum, nie poszlo, bo kot się wyrwał po pół minucie siedzenia z wbitą igłą i warczenia ..... a że było już rozcieńczone i przygotowane do podania przez kominek, nie chciałam go meczyć tak dlugimi zastrzykami. No cóż, trudno. Ale obraził się tylko na pięć minut, apetyt dopisuje, na pieszczoty ma ochotę, mruczy... oby tak dalej, bo zanosi się na to, że nici z kroplówek w domu, trzeba będzie jeździć za każdym razem do lecznicy.... prawie pół godziny autobusem w jedną stronę z przesiadką - bo Bonka mieszka na końcu świata

Ale wygląda na to, że jego stan na razie - odpukać - poprawił się na tyle, że może wystarczą kroplówki raz, góra dwa razy w tygodniu....
Żeby jednak nie było tak smętnie i gorźnie, to parę fotek.
Pola jest kochaniutka

Znów ma niestety ruję, przedwczoraj dostała zastrzyk na przerwanie, powoli jej mija.
Taka jestem śliczna:

A tak przeszkadzam Kubusiowi :

Tak się bawię....

A ja mam już dość tych zabaw , pa, idę spać!
