Przeczytałam temat od początku do końca. I po raz pierwszy rozpłakałam się....
Nie powiem ci, że zapomnisz. Nie powiem, że jutro będzie mniej bolało. Bo nie będzie. Jak większość forumowiczów też przeszłam przez taką decyzję. I mogę ci pogratulować, że walczyłaś. Nie wiem, jak odszedł Pafnucy, ale możesz być z siebie dumna że podjęłaś walkę i że nie zdecydowałas się od razu na eutanazję. Ja tak właśnie zrobiłam, wybrałam dla mojego kota jeden zastrzyk zamiast o niego walczyć.... I jest mi z tego powodu cholernie głupio i wstyd, jestem na siebie wściekła- bo poszłam na łatwiznę. Nie dałam kotu choćby cienia szansy....
Trzymaj się cieplutko. Wypłacz się. Nic już nie będzie jak dawniej. Ale za jakiś czas możesz zacząc tworzyć nową historię. Inną, ale równie piękną jak ta z Pafnusiem......
Pozdrawiam [*]