Kazia pisze:KociaMama44 pisze:Tosia jada surowe mięsko - dwa lub trzy razy dziennie w niewielkich ilościach.
Czy Tosia jada wyłącznie surowe mięsko?
Jeśli tak, to czy dajesz jej jakieś suplementy do tego mięska?
Zainteresuj się tym...tauryna, olej z łososia/inny tłuszcz
zwierzęcy, mielone kości (lub inne źródło wapnia, np mielone skorupki jajek), drożdże browarnicze - to takie podstawowe, które powinna dostawać.
Kaziu, co do Tosi, to przez ostatnie pół roku udało mi się ją przestawić z gotowanego kurczaka (który jest raczej prawie bez wartości) oraz Felixa na surowe mięsko polewane sosikiem Miamora, Vitakraftu czy rossmanowskiego (odrobinkę, tylko dla smaku). NIestety, chociaż hodowla skąd Tośkę mam jest dobra i znana (Belmicoon), to jednak nie wiem dlaczego karmią tam koty od maleńkości badziewiem. Więc póki co mamy sukces mięsny. Tyle, że Tosia praktycznie była od zawsze przyzwyczajona do mokrego, więc nie było aż takiej rewolucji. Natomiast ona jest
cholernie wybredna. Mieso surowe tak, ale tylko dosmaczane jakimiś rzeczami. Tak myślę, że może brakować jej jakichś składników. Myślę, że z czasem postaram się jej również wprowadzić jakieś dodatki jak piszesz - jeśli się da, a póki co ona dochrupuje sobie chrupkami po Matrixie - przecież tam też ma składniki mineralne i taurynę, w Purizonie nawet dosyć sporo? Choć ona chrupki uważa tylko od wielkiej biedy. Głównie lubi mokre. Ona z kolei jest za chuda i ja się cieszę, jak je.
Z Matrisiem obczaiłam kolejny mały podstęp. Po południu, jak był głodny, ale jeszcze nie było pory kolacji, to dałam mu rosołek na spodeczku. Był głodny ale nie chciał rosołku. Więc wrzuciłam dwa (dosłownie) chrupki, aby mu trochę zapach zmienić. Wychłeptał cały spodeczek rosołku (bo mu chrupkami pachniał

), a jak przebrnął już przez morze rosołu i dotarł wreszcie do chrupków, to zjadł sobie z przyjemnością dwa mokre chrupeczki

.
W porze kolacji zaś dałam mu proporcje odwrotne - więcej chrupek a mniej rosołku. Zjadł może połowę.
Trochę się martwię, że i tak je za mało. Nie mam jeszcze wagi, jutro będę miała, bo od mamy pożyczę to się okaże, ile on naprawdę je. Bo dotychczas dawałam mu tak na oko, a on zjadał z tego tylko jedną trzecią - jedną czwartą; nie nauczył się jeszcze, że ma zjeść więcej na raz. Ale myślę, że rosół też mu daje jakieś tam kalorie...
Mam wrażenie, że powoli się przyzwyczaja do trzech posiłków dziennie. Ale chyba trochę się na mnie obraził.