Dziki mnie czasem wyprowadzają z równowagi.

Nie wiem co jest, ale wczoraj ich nie bylo.Może przyszły potem.Najpierw myślałam że jest jeden.Maksymalnie dwa, ale to są jakieś brygady.Dwa przychodzą tam gdzie je Niedżwiadek.Inny taki duży ,ale naprawdę duży, chyba samiec, nie wiem rozumny taki ,tak jak ten Maciuś,go wtedy wywieżli albo upolowali.Patrzy tak na mnie jak go proszę żeby odszedł na chwilkę , niech kotki zjedzą.
Inne dwa ostatnio mnie wystraszyły i to solidnie.Jeden był za kontenerem a drugiego widziałam.Kiedy go odganiałam ten zza kontenera wbiegł mi ze strachu w jedzące koty.
Jeszcze jeden ale jakiś taki niewieli, nie wiem jak sie uchował przez zime też przybiega jako pojedyńcza sztuka.Nie wiem odddzielił sie od stada, albo reszte wyłapali a on został.Musiał sie bardzo pózno zimą urodzic bo to na pewno nie tegoroczny miot.To juz nie pasiak ale taki niewielki podrostek.
Także w sumie oprócz kotów, karmie dziki, ptaki, jakieś psy pewnie bezpanskie albo wychodzaco niejedzace w domu, jeże, kundelka , jego to niecodziennie.Jak przyjdzie to mu dam.No i 3 lisy.Były dwa w drodze na Lotnisko ale teraz doszedł jeszcze jeden tam gdzie karmie Biedroneczki.
Czasem odwiedzam też z chlebem kaczki i łabędzie.
Ten lis co teraz sie pokazał,jest chudy, mizerny i taki szczurowaty.Ten co go karmie od jesieni to taki wypas, zdrowy , kita gruba.Trzy razy go tylko widziałam ,bo sie dobrze kamufluje.Ale jest jak koty stawia sie o wyznaczonej godzinie.Pilnuje kiedy bede.Wołam zostawiam jedzenie i jade dalej.Jak wracam nie ma śladu po jedzeniu.