Pisiokoty i inne koty. Dyzio odszedł. I Dropsik ['] też.

Kocie pogawędki

Moderatorzy: Estraven, Moderatorzy

Post » Śro lut 12, 2014 23:53 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 4

pisiokot pisze:
a w klatce, w koszyku małej swoje dupska uwalili Rudy z Dyziem, którzy swoją drogą, już w nowym posłanku Kajtusi smacznie sobie spali wczoraj :roll:
Obrazek

No i gdzie to biedactwo ma spać, jak nie na kolankach u pańciusi ? :D

Ciekawe czy chcieliby siedzieć tam gdyby musieli :roll:
A malutka i tak ma najlepsze miejsce :) :ok:
Obrazek
Idź zawsze do przodu,nie oglądaj się wstecz,nie holuj smutku za sobą....,,Dżem"

Annaa

 
Posty: 9795
Od: Sob lis 28, 2009 20:25
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 13, 2014 15:37 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

pisiokot pisze:Wczoraj wzięłam się za solidne czyszczenie uszek Kajtusi. Do tej pory tylko raz jej czyściłam, bo była chora, biedna itp., więc jej nie męczyłam. Tym bardziej, że uszka nie były jakoś specjalnie brudne. No i żeby nie było tak za pięknie to na krawędzi prawego uszka i w miejscu miedzy uchem a noskiem dopatrzyłam się kilku malutkich krostek?strupków? częściowo już rozdrapanych :(. Drugie ucho czyściutkie, ok., niczego tam nie ma. Takie małe są te zmiany, że nie rzuciło się w oczy wcześniej ani mnie, ani też pani doktor. Grzybicy to nie przypomina, ale nie podoba mi się, zwłaszcza, że oglądając to miejsce w dziennym świetle widzę, że podobny strupeczek zrobił jej się też pod okiem :(.

No i tajemnica się wyjaśniła :wink:, ale po kolei.
Pojechaliśmy do pań doktor (bo wczoraj były obie) wioząc ze sobą:
Kajtusię - do kontroli,
Rudzia - bo od piątku miał bardzo nieładne oczko, zaropiałe, mocno opuchnięte spojówki,
Dropsa - bo od dwóch czy trzech dni był nieswój, osowiały, nie chciał za bardzo jeść, cały czas spał.

Na przystawkę poszła Kajtusia :wink:. Po dokładnych oględzinach smyka pani doktor stwierdziła, że jest nieźle, ale po różnych objawach widzi, że organizm nie pozbył się jeszcze do końca wirusa. Węzły chłonne są nadal lekko powiększone, nosek cały czas mokry (bo katarem to trudno nazwać), a sierść "no nie taka ładna" jak powinna być. Za to została pochwalona waga małej i oczko. Na koniec pani doktor rzuciła okiem na uszyska. Jedno ładne, czyściutkie po moim przedwczorajszym czyszczeniu, a w drugim - tym ze strupeczkami, w ciągu dwóch dni błyskawicznie wyhodował się czarny brud, w którym pani doktor dopatrzyła się świerzbu :?. Strupki to efekt drapania, bo chore uszko swędzi. Na moje pytanie: "ale jak to, skąd się wziął, przecież do tej pory nic w tym uchu nie było, to dopiero od kilku dni jest takie brudne ..." usłyszałam, że pasożyt dał o sobie znać akurat teraz i za chwilę zainfekowałby drugie ucho.
Mała dostała od razu oridermyl w oba uszyska, zapas oridermylu do domu, stronghold dla dobicia pasożyta i conwenię.
Wg dr Ewy chociaż mała wygląda zdrowo i tak też się czuje pełne wyzdrowienia to kwestia jeszcze trzech, czterech tygodni.

Po obejrzeniu Dropsa i Rudego okazało się, że mała "sprzedała" chłopakom koci katar :(. Oko Rudego (a w zasadzie wczoraj to już oboje oczu) :? to efekt działania wirusa, podobnie stan Dropsa. Gdy panie doktor po mężnych bojach z tym wkurzonym, syczącym, kąsającym i wyrywającym się siedmiokilowym smokiem wsadziły mu termometr w dupsko okazało się, że kocio ma 41 st. gorączki. Chłopaki dostały zastrzyki przeciwgorączkowe, zalecenie podawania Unidoxu w domu, Rudzio ponadto kropli (już nie pamiętam jakich) do oczu. Jak ze dwa dni się nie polepszy to mamy się pokazać. Na szczęście Dropsowi szybko po zastrzyku spadła gorączka, kolację zjadł normalnie, śniadanie tym bardziej, a rano tłukł się na z Kacprem, żeby go zepchnąć z poduchy na pralce. Znaczy - wszystko ok. :D Kilka dni Unidoxu i będzie dobrze. Gorzej z oczami Rudego, ale mam nadzieję, że te krople plus antybiotyk też szybko pomogą.

W domu Klusek (bo tak ostatnio nazywamy małą) zjadł mega obiad, i od razu zaczął skakać po drapaku, biegać po mieszkaniu z prędkością torpedy, zaczepiać koty i mordować wszystkie myszy po kolei. Jak to jest chory kot, to oby wszystkie miały takie objawy choroby :kotek: .
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 13, 2014 16:50 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

O rany :? :roll: :(

niy fajnie jest się dzielić, ale chyba ktoś powinien młodej wyjaśnić, że dzielić się trzeba przyjemnościami - a nie sprzedawać choróbsko na prawo i lewo :twisted:

Kciuki za chorowitków :ok: :ok: :ok:
Karmel['] Taurus['] Miki [']Andzia [']
http://kotylion.pl/
https://www.facebook.com/kotylion.viva

Duszek686

 
Posty: 23791
Od: Sob kwi 25, 2009 22:42
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 13, 2014 17:03 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

no tak, panienka obdarzyła wujków jakimś paskudztwem.
Ale szybko z tego wyjdą na pewno :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
Obrazek

magdaradek

 
Posty: 27150
Od: Pon kwi 14, 2008 9:24
Lokalizacja: Łódź

Post » Czw lut 13, 2014 17:47 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

Mam nadzieję, że tylko tym wujkom sprzedała chorobę, za co :ok: :ok:
Fajnie, że tak dobrze się rozwija :)
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Czw lut 13, 2014 22:08 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

A to ci Kajtusia, żeby jeszcze świerzba wujkom nie sprzedała! :ok:
Tak jak było u mnie. :evil: Tamu przyjechał z różowymi czyściutkimi uszkami, ale po miesiącu u mnie te uszy nagle zrobiły się czarne, świerzb. Po miesiącu od wytępienia świerzba u Tamu zaczęły się drapać kocice, uszy czarne, świerzb. A pod koniec ich kuracji ja sama dostałam zapalenia ucha zewnętrznego :roll: Jakoś nie wierzę w przypadek, na pewno świerzbem się nie zaraziłam, ale musiałam bezmyślnie po czyszczeniu uszu kocic zaaplikować sobie brudnym paluchem jakieś bakterie do własnego ucha. Tylko Selenka się niczym nie zaraziła, bo ona trzyma się od kotów na dystans. No i całe szczęście, bo ona jest nieobsługiwalna...
To :ok: za pozbycie się wirusów i pasożytów.
Obrazek
"One cat just leads to another." - Ernest Hemingway

pirulasińska

Avatar użytkownika
 
Posty: 429
Od: Pon mar 19, 2012 15:08

Post » Pt lut 14, 2014 11:12 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

pirulasińska pisze:A to ci Kajtusia, żeby jeszcze świerzba wujkom nie sprzedała! :ok:
Tak jak było u mnie. :evil: Tamu przyjechał z różowymi czyściutkimi uszkami, ale po miesiącu u mnie te uszy nagle zrobiły się czarne, świerzb. Po miesiącu od wytępienia świerzba u Tamu zaczęły się drapać kocice, uszy czarne, świerzb. A pod koniec ich kuracji ja sama dostałam zapalenia ucha zewnętrznego :roll: Jakoś nie wierzę w przypadek, na pewno świerzbem się nie zaraziłam, ale musiałam bezmyślnie po czyszczeniu uszu kocic zaaplikować sobie brudnym paluchem jakieś bakterie do własnego ucha. Tylko Selenka się niczym nie zaraziła, bo ona trzyma się od kotów na dystans. No i całe szczęście, bo ona jest nieobsługiwalna...
To :ok: za pozbycie się wirusów i pasożytów.

Renatko, Ty to umiesz pocieszyć :mrgreen:.

Chyba nie będzie tak źle, bo jak wczoraj czyściłam uszy małej, to to zainfekowane uszko było prawie czyste 8O :ok: . Chyba wkroczyliśmy w odpowiednim momencie, zanim świerzb zdążył się rozgościć w jej uszach.

Niestety, bez strat na moim zdrowiu się nie obyło :roll: Pasożyt nie mógł mnie dopaść wprost, więc zaatakował pośrednio :D.

Otóż pani doktor podczas ostatniej wizyty naciągnęła nam w strzykawkę oridermyl i poleciła wkraplać. Zatem wczoraj siadamy z TŻ-em na kanapie, on trzyma Kajtusię, ja chochluję kocinie uszyska. Po wyczyszczeniu uszu małej sięgam po strzykawkę (zabezpieczoną igłą z plastikową osłonką przed wylaniem maści), ściągam osłonkę, a potem chwytam nasadkę igły, żeby ją zdjąć ze strzykawki. No i nie idzie :roll:. Mimo, że ciągnę fest nadal nie idzie :roll: , za to w kciuku, którym trzymałam nasadkę igły czuję niemiły ból. Patrzę na palec i nie wierzę własnym oczom: wbiłam sobie igłę w kciuk na głębokość mniej więcej półtora centymetra :? . Ale to nie koniec - równolegle do kciuka zwisa druga połowa igły ze strzykawką pełną oridermylu, zagięta elegancko w miejscu wkłucia i dynda sobie radośnie 8O. Próbuję wyciągnąć igłę z palca i nic z tego. Przyglądam się jeszcze dokładniej i widzę, że nie mogłam wyciągnąć tego igliska, bo zagięcie znajdowało się pod skórą i jak ciągnęłam to ciągnęłam razem ze skórą na palcu, która trzymała całą tę malowniczą konstrukcję. Osłupiały TŻ, który siedział obok mnie, przytrzymując Tusię zaczął zadawać inteligentne i bardzo przydatne w tej sytuacji pytania typu: "jak ty to zrobiłaś ? 8O " :evil:, po czym wyciągnął mi jednakowoż najpierw ten zagięty kawałek (testując przy okazję elastyczność i ciągliwość skóry mojego palca, a potem całą resztę.
W międzyczasie sprawczyni tego zamieszania prysnęła z kanapy i w radosnych podskokach pobiegła oddawać się ulubionym zajęciom, a ja spoglądałam to na krew kapiącą z palca, to na zagiętą zakrwawioną (no, powiedzmy :wink:) igłę i czekałam aż TŻ przyjdzie z jakimś opatrunkiem. Niestety, łomoty z kuchni (gdzie mamy apteczkę) i okrzyki: "czy mamy wodę utlenioną ?", "a gdzie ona jest ?", "a plastry gdzie ?" sprawiły, że powlokłam się w tamtą stronę, żeby się sama oporządzić. W międzyczasie TŻ zdzierając zabezpieczenia z plastrów rozrywał je razem z plastrami na pół i czynił tym samym absolutnie nieużytecznymi :roll:, a ja z kapiącym krwią kciukiem patrzyłam na te zabiegi i zastanawiałam się czy jakikolwiek plaster z dość dużego pudełka się ostanie, żebym sobie mogła zakleić w końcu te dziury w palcu :roll:.

W końcu się udało, cuda Panie :roll:. No i nastąpiło śledztwo pt. "no, ale jak ty to zrobiłaś?", "no to przecież niemożliwe", "no i w ogóle po co tam była ta igła?". Żeby przerwać te marudzenia zapytałam go uprzejmie :" a jak ty to zrobiłeś, że rozwaliłeś bagażnik wjeżdżając na wielkim PUSTYM parkingu :roll: z całym impetem prosto w słup stojący na środku ?" :evil: .
"Eeee, tego, booo ten słup mnie zaatakował, a w ogóle to wcześniej go tam nie było ...". "Aha, no więc przyjmijmy, że igła się na mnie rzuciła i już".

A swoją drogą ucho i tak na koniec zostało zakroplone oridermylem :ok: . W końcu nie tylko Justyna Kowalczyk osiąga cel mimo ran i innych przeciwności losu :D.
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lut 14, 2014 12:08 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

Hi, Hi, hi ;-)
Pointa świetna:) I tej wersji się trzymamy!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!!
Przesyłam miliony buziaków oraz serduszek, oczywiście :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu: :1luvu:
I busi dla Klusi :oops:
Obrazek Obrazek Obrazek
Anielko ['], Jerzyku ['], Malwinko ['], Kellusiu ['], Tymonku ['], Lolusiu['], Klaczku ['], Jaśminku ['], PiPi [']

jerzykowka

 
Posty: 12552
Od: Śro kwi 30, 2008 10:53
Lokalizacja: poznan

Post » Pt lut 14, 2014 12:10 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

O rany ale się działo 8O nie miałam pojęcia,że prosty zabieg zdjęcia igły z osłonką
może skończyć się tak niebezpiecznie :strach: :roll: :ryk:
Najważniejsze,że dobrze się skończyło :ok:
Obrazek
Idź zawsze do przodu,nie oglądaj się wstecz,nie holuj smutku za sobą....,,Dżem"

Annaa

 
Posty: 9795
Od: Sob lis 28, 2009 20:25
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lut 14, 2014 12:17 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

Annaa pisze:O rany ale się działo 8O nie miałam pojęcia,że prosty zabieg zdjęcia igły z osłonką
może skończyć się tak niebezpiecznie :strach: :roll: :ryk:

He, he bardzo śmieszne :evil: oczekiwałam raczej współczucia, a nie chichotów :D
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lut 14, 2014 12:38 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

A ja pogratuluję mistrzyni olimpijskiej, kt. mimo bólu osiągnęła cel i nie straciła głowy :ok: :ok:
Obrazek
Wszystkie argumenty na podparcie ludzkiej wyższości nie są w stanie zaprzeczyć jednej niezaprzeczalnej prawdzie: w cierpieniu zwierzęta są nam równe. Peter Albert David Singer

szybenka

 
Posty: 4278
Od: Nie gru 13, 2009 22:16
Lokalizacja: Siedlce

Post » Pt lut 14, 2014 12:39 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

:D niezły numer z tej strzykawki:wink:
:ok: :ok: :ok: :ok: :ok: :ok:
oridermyl działa błyskawica
Obrazek
Obrazek

ruru

 
Posty: 19904
Od: Sob gru 29, 2007 20:10
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lut 14, 2014 14:23 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

No popatrz, jacy niedobrzy czytacze, nic współczucia, nic :?
to na ukojenie Obrazek
walentynkowy :wink: :mrgreen:

alessandra

Avatar użytkownika
 
Posty: 26888
Od: Pon maja 07, 2007 13:04
Lokalizacja: Dolny Śląsk

Post » Pt lut 14, 2014 20:48 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

Aniu, tak na przyszłość, może nie zdejmuj najpierw osłonki, tylko od razu igłę z osłonką, będzie bezpieczniej :wink:

gosiaa

 
Posty: 22354
Od: Sob lut 10, 2007 18:59
Lokalizacja: Łódź

Post » Pt lut 14, 2014 21:29 Re: Pisiokoty i inne koty :-) Kajtusia fot. str. 5

gosiaa pisze:Aniu, tak na przyszłość, może nie zdejmuj najpierw osłonki, tylko od razu igłę z osłonką, będzie bezpieczniej :wink:

Dzięki Gosiu, też na to wpadłam :twisted:

mizianki dla najmłodszego w rodzinie :1luvu:
Obrazek

pisiokot

 
Posty: 13011
Od: Śro maja 03, 2006 15:37
Lokalizacja: Łódź

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Blue i 98 gości