wczoraj na wiosce zwierzaki już podjadły dobrej suchej karmy

dzwoniłam kuzyn nakarmił je wszystkie, i się cieszę, zaraz zorganizuję jeszcze jakiś bazarek żeby mieli na jakiś czas

wczoraj chrupki odebrała też pani Aleksandra i zawiozę też dziś pani Ewie,
wracając z rehabilitacji spotkałam koty pana Jurka przy jego aucie, miałam z sobą paszteciki dla Tofika, więc też podsunęłam na na tacce pod samochód...
poza tym u mnie w ogródkach kwitnie kocie życie, z jednej strony Czarna Pyśka i Złotooki oraz jego krewniacy, czyli podopieczni dziadków, z drugiej strony Tofik, Pingwin i Rudzias, tego ostatniego nie uchwyciłam ostatnio na zdjęciu, ale mam zamiar to zrobić...mój tato zrobił specjalne siedzisko w kącie ogródka, z którego to kotki chętnie korzystają, na zdjęciach będzie widać na nim Tofika...Pingwin to prawie już nasz rezydent przychodzi, śpi, je nie boi się już, ale o głaskach mowy nie ma, niebawem jednakże mam nadzieję, to uczynić...
w dalszym ciągu się zawzięcie rehabilituję, prawa ręka jakby lepiej, podczas ćwiczeń odczuwam niemały ból, ale wtedy nie przerywam tylko ćwiczę do granic wytrzymałości, aby porozciągać zastałe mięśnie i ścięgna...byłam też w ZUS i złożyłam na rehabilitację miesięczną którą finansuje ZUS, mam nadzieję, że szybko się to stanie....
a oto kilka fotek:
TU PINGWINEK GANIA TOFIKA

TU TOFIK TESTUJE SIEDZISKO NA PŁOCIE, TEST WYSZEDŁ POZYTYWNIE

TU PYSIA CZARNA Z OGRÓDKA WPATRUJE SIĘ W ZŁOTOOKIEGO,KTÓRY RELAKSUJE SIĘ POD BLOKIEM

A TU PIĘKNY WIDOK Z OKNA ŚCIANA ZIELENI, PTASZKI WYKARMIONE CAŁĄ ZIMĘ WDZIĘCZNIE ĆWIERKAJĄ
