No fakt, w ciągu tygodnia pani Krysia wystawiła mnie do wiatru po raz drugi

Tym razem w dobrej wierze. Ilekroć ktoś chciał się pozbyć kota za pośrednictwem pani Krysi (czyli następnie moim) mówiłam "a nie może tego kota zostawić? albo przetrzymać do czasu znalezienie domu?" W przypadku malucha też tak było, kilka razy wspominałam, że nie rozumiem czemu tak koniecznie i drastycznie muszą się kociaka pozbyć. Powodów było kilka, głównie groźny pies, papugi no i mężczyzna w domu się nie zgadzał. Okazało się, że groźny pies, a raczej suka, niańczy kociaka i go wylizuje, papugami kot się w ogóle nie zajmuje, a kilka nocy z kociakiem przytulonym do klaty zmiękczyło pana domu
Kociak zostaje, w poniedziałek mają z nim iść do weta, bo trzeba odrobaczyć i zaszczepić. Kot ma nie wychodzić z domu, ładnie załatwia się do kuwety i chcą z niego zrobić domowego pieszczocha, bo już mają jednego kota, ale on łazi gdzie chce i rzadko bywa w domu.
Najgorsze, że joarkadia już tak się nastawiła na małego tymczasa, kupiła specjalne jedzenie itd.

I już czekała... Bardzo przepraszam.