
Wlasnie skonczylam wybierac zdjecia .. mialy byc na miniony weekend, ale sie nie udalo,wiec beda na ten. Zaraz wieszam.
Kryza slumpta nadal, a ja nadal jej zapsikuje nos woda morska, to bardzo pomaga. Malucha nie lubi tego, ale znosi z mestwem - nawet bez zawijania w szmatke. Podobnie obie male polykaja piguly na odpornosc - na sucho, bez szemrania. W nagrode dostaja ze strzykawy mleko albo conva.

Do weta nie moglam pojsc z powodu bryndzy ogolnej.
Pinia ma czyste uszka, czysty nosek, oczka juz calkiem ok, apetyt ma jak rosnacy sloń !!! strasznie wyjada wszystkim, o ile tylko jest w stanie dopasc misek. Siersc pieknie kontrastowa - czarno-biala. Oczka coraz wieksze i ladnie zabarwione.
Starsze robia psikusy ale w granicach wytrzymywalnosci - jedyny minus,
ze wybieraja sobie na to srodek nocy albo swit. Ja sie zwlekam i ogarniam sajgon jako tako, a potem wracam spac.
Poza tym opychaja sie do niemozliwosci, ciezko im nastarczyc. Fuma jak sie zdaje przestala posikiwac, ufff. Od czasu, jak zaczelam jej myc zeby szczotka i pasta dla kotow, ucieka przede mna gdzie pieprz rosnie.
No wiec tyle na razie. Za chwilke beda fotki, o ile imshack nie bedzie mulil.