» Sob sty 29, 2011 12:47
Re: PIEKŁO W KORABIEWICACH - Szukamy doświadczonych DT!
To schronisko właśnie tak "działa". Po pierwsze lokalizacja i brak łatwego dotarcia tam stwarza naturalną izolację, po drugie - wątpliwa przyjemność zetknięcia się z właścicielką, po trzecie - jeśli adopcje odbywają się tylko raz w tygodniu i to też nie zawsze - to ile zwierząt ma realną szansę wyjść z tego miejsca - już nie wspomnę o zwierzętach chorych.
Każda akcja wyciągania stamtąd dowolnego zwierzęcia to akcja "wkupienia się" w łaskę p. Magdy lub akcja "na cichacza", żeby tylko nikt się nie dowiedział że to zwierzę z Korabiewic. A może to kwestia wielkości "łapówki"? Może to kasa lub duża darowizna otwiera drzwi tego schroniska? Chęć zaadoptowania zwierzaka nie wystarczy? Może jak się odpowiednio dużo p. Magdzie lub pracownikom schroniska zapłaci to wtedy te zwierzęta które "zniknęły" w dniu kontroli nagle się pojawią?
Dla mnie nie ma racjonalnego powodu do takiego działania jeśli weźmie się pod uwagę dobro zwierzęcia. Rozumiem, że chce się, by zwierzę trafiło w dobre ręce, ale w przypadku tego schronu bardziej realnym powodem jest to, żeby na światło dzienne nie wychodziły informacje takie, jakie pokazało TVN24 o stanie tych zwierzaków które tam konają. Bo nie wiem jak dużo miejsc w Polsce jest gorszych niż schronisko. Pewnie są, ale czy jest ich aż tyle by adopcje były tam tak znikome?
A jeśli jeszcze raz gdzieś usłyszę że w innych schronach jest gorzej a Korabiewice to "raj" dla zwierząt to mnie jasna cholera weźmie. Jeśli tak wygląda "raj" w polskich realiach to jakim prawem taki stan jest stanem obowiązującym? Już bardziej humanitarne jest uśpienie zwierzęcia niż skazywanie go na 14 lat w takim piekle lub kilka miesięcy zakończone zagryzieniem.
I nie rozumiem dlaczego dowody i zeznania zgromadzone do tej pory nie wystarczają do zamknięcia takiego miejsca na zawsze? Przecież wystarczy, że p. Magda zostanie ze swoimi niedźwiadkami i z całą tą swoją ziemią o którą tak się niektórzy boją że ta cała akcja ma na celu zabranie jej tego. Niech ma co jej. Tylko niech dopuści wolontariuszy do zwierząt i niech dane będzie zabieranie ich z tego miejsca, bo to był główny ból współpracy z panią Magdą.
Dlaczego kontrole, które dotyczą takich makabrycznych miejsc, których wierzę że w Polsce jest cała masa, muszą być zapowiedziane? A co z tymi zwierzętami się dzieje tydzień po kontroli? Miesiąc później? Jeden samochód mięsa przypadkowo trafiający do schronu w dniu kontroli ma wystarczyć tym zwierzakom na kolejne tygodnie?
Jakim cudem "dobro" p. Magdy jest ważniejsze od dobra zwierząt tam żyjących? Wytacza się sprawy o zniesławienie p. Magdy, które się toczą latami a każda sprawa dotycząca stanu tamtejszych zwierząt jest umarzana pomimo że co roku pojawiają się kolejne doniesienia że tam wciąż jest piekło?
A co z pożarem kociarni na terenie schroniska w 2007 roku? Sprawa nie była nigdy poruszona pod kątem sprawcy. Jakim cudem w ogóle taka sytuacja mogła tam mieć miejsce? Koty zamknięte w klatce nie miały szans! I nikt nie był w stanie nic "udowodnić".
Kuźwa co za cholerny kraj!
Jeśli w prawie i JEGO EGZEKWOWANIU nie zmieni się nic i jeśli to człowiek pozostanie ważniejszy - nie ma szans na to, by prawa zwierząt były traktowane na serio. Kiedyś czytałam że dawno temu w Anglii za przejechanie zwierzęcia była kara więzienia - bo wychodzono z założenia że "dziś zwierzę jutro człowiek" - taka "prewencja". Szkoda że to prawo zostało zniesione i szkoda że w Polsce nie ma szansy na takie "prawo prewencji" :-/