Dziękujemy

Poczytałem Wasze wpisy. Odszukałem swoje stare hasło i zalogowałem się tutaj. Kiedyś wiernie relacjonowałem postępy Brucka w dochodzeniu do siebie, więc napiszę kilka słów na koniec.
Jestem bardzo mocno przekonany, że Brucek przeżył u nas całe swoje życie, bez przedwczesnego odejścia. Był przygarnięty jako mały, ciężko chory kotek i wyleczony, jednak po takiej chorobie na pewno jakiś ślad zostaje. Przejawem tego była jego zapaść 6 lat temu. Ta kolejna choroba również trochę go osłabiła. Po wyjściu z tego nadal był fantastycznym kotem, ale trochę słabszym i spokojniejszym (no, prawie). Dlatego osiągnięcie prawie 14 lat życia jest dużym sukcesem tego kota, oraz głównie Ani

Gdy w taki sposób spojrzy się na jego życie, widać jak dużo sobie wywalczył.
Już od dłuższego czasu widzieliśmy, jak Brucek zaczyna siwieć na pyszczku i coraz więcej spać. Upływu czasu nikt nie powstrzyma. Stawał się coraz bardziej takim kocim staruszkiem i było to widoczne. Bardzo się cieszyliśmy jego odzyskaniem w 2009 roku i wiedzieliśmy zarazem, że każde kolejne lata są tylko darowane. W ostatnich dniach stan jego zdrowia nagle mocno się pogorszył i Bruc w takim wieku nie miał za dużo do powalczenia.
Pomogliśmy ile się dało, Bruc przeżył ile się dało. Był świetnym kocim przyjacielem.
Brak mi go, ale to kiedyś musiało nadejść... Zarazem cieszę się, że mieliśmy tak świetnego kota. Nigdy nie miałem, ani nie spotkałem takiego fenomenalnego kociego charakteru. Podziwiam Stwórcę za kreatywność i tą niespodziankę.
Trzymajcie się
