Satoru, właśnie czytam Twój wątek. Budujące!

Ozdrowieniec potrzebny w gotowości, bo na razie Caniserin podany.
Dwa pół szmaciane transporterki zalałam aldewirem na 1,5h i wypłukałam. Do pralki nie weszły

Myślicie, że starczy, gdyby kociaki jednak były zdrowe? Boję się ich nawet dotykać...
A u nas w domu zbiorowy protest na łapanki i nieobecność. Maciuś chrypi, Behemot kicha, Myszka pokichiwała i miała dziś temperaturę, tylko Gary w miarę zdrowy. Dostały dziś antybiotyk. Chyba przestaną mnie lubić, bo szczypie.
Poza tym Mysza właśnie dostała rujki kilka dni temu i już trzykrotnie obsikała nam pościel. Do tego Gary chyba nie trawi rybek, bo trzy razy zasrał nam już kołdrę i raz podłogę. W ciągu 1,5 tygodnia. Po zjedzeniu rybki nie zdąża do kuwety... Poza tym chyba zaczęły wyjadać ziemię z doniczki z choinką. A Gary bawił się dziś w tarzana i po wejściu do domu zastaliśmy istny Sajgon - podłoga cała w pobitych bombkach...
Trzymajcie kciuki, by TŻ nie wniósł o rozwód. Dziś jeździł ze mną od samego rana bez śniadania, a o poranku wdepnął w kocią kupę... No i trzeci dzień śpi pod kocem...
Ja chyba zwariuję...
ps: hematokryt jutro sprawdzę, tj. jednostki - wyniki mi dyktowano przez tel.