Asika - napisałam pw
Nie wiem dlaczego wszyscy się uparli że my potrzebujemy kotów. Co roku się upierają

I nie da się wytłumaczyć że koty raczej oddajemy/eksportujemy niż przyjmujemy/importujemy

Obecnie di rozdysponowania jest:
1 6cio pack w gustownym kolorze BLACK

- gdzieś w Starosielcach (wg Jagody małe)
2. 4ro pack w gustownym kolorze BLACK

- próbuje się utopić nad Białką

(wg Danusi małe)
3. 4ro pack w gustownym kolorze BLACK& pingwin& szylkretka z Bstoczku (większe - tj ok 10 tyg) - te dla odmiany mają KK i już tkwią u dr Renaty ( z wyjątkiem jednego głuptasa który się ewakuował dzielnej Kasi i Dorocie :roll)
Czyli parafrazując FORDA -
możemy oddać kota w dowolnym kolorze pod warunkiem że jest to kolor CZARNY
Wczoraj też pani uszczęśliwiła mnie telefonem "sąsiedzi się wyprowadzili i kotka małego zostawili" i pani nie może. Za to może wynieść kociaka na Ryską gdzie karmione są koty "roll" Ta kota zagościła w Medvecie.
Dzisiaj - "pan znalazł kociaka na klatce" - miał się udać do Amicusa - stamtąd dostał tel

Najbardziej mrożące krew w żyłach był jedak tel w sprawie tych maluchów znad Białki. Zadzwoniła pani, że "kociaczki malusie nad Białką" - pod mostem koło ronda na Pałacowej. I one "zaraz się potopią" i pani "nie może bo się śpieszy do pracy"
Nie umiała powiedzieć czy one wyglądają jakby tam mieszkały czy ktoś je tam sobie zostawił. W związku z tym nie było bata - Kasia wyprowadziła brykę i pędem nad rzekę (jakby to były kociaki zostawione przez kogoś to faktycznie potopienie pewne) Ja spakowałam młodzież do wózka (pod folię, żeby nie było) bo lało i wiało niemiłosiernie.
Jakoś tak bez większej nadziei poszłyśmy - normalne koty w taką pogodę nie siedzą na świeżym powietrzu. Te też nie siedziały
Wizja lokalna jednak wypadła niezbyt optymistycznie. Miejsce wyjątkowo trudne - stroma skarpa, śliskie wszystko obleśnie i mokre. Kociaki chowają się w rurze i zapewne są jak pershingi
