Moje koty i ja - dalej kichamy :-(Murzynek w DS:)

Kocie pogawędki

Moderator: Estraven

Post » Śro maja 05, 2010 9:45 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

Kurcze może ten mocznik da się zbić czymś innym... Znów zapomniałam jak się nazywa to co do wody się daje - Dulencji zapytam. A jaką nerkową kupiłaś? Z jakiej firmy? Przyślę tu JaEwka - ona tez miała problem z Wilczycą jeśli chodzi o karmę i wypróbowała kilka.
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro maja 05, 2010 9:53 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

casica pisze:Właśnie wróciłam i widzę, że wieści nie najlepsze :(
Ale kciuki trzymam mocno, mocno. Oby Uszaty jeszcze jakoś zaskoczył :ok:

Ja też bardzo, bardzo bym chciała, muszę mu teraz poświęcić maksimum czasu, uwagi, pieszczot i przytulanek, może to sprawa psychiki.
Tylko jak to pogodzić z podawaniem kroplówek (3 dni) i domięśniowych zastrzyków (6 dni),
Chłopak się mnie normalnie boi ale co innego mam zrobić, nie leczyć go?, nie ratować?.
Więc najpierw będzie część bolesna, potem dam mu trochę spokoju a potem, choćby siłą ale będę przytulać, przytulać, przytulać. Musi wiedzieć, że moje ręce nie tylko zadają ból ale dają też miłość.
Nie wiem, ile mamy czasu dlatego dam mu wszystko, co możliwe: i leki i maksimum ciepła.
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro maja 05, 2010 9:55 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

mar9 pisze:
casica pisze:Właśnie wróciłam i widzę, że wieści nie najlepsze :(
Ale kciuki trzymam mocno, mocno. Oby Uszaty jeszcze jakoś zaskoczył :ok:

Ja też bardzo, bardzo bym chciała, muszę mu teraz poświęcić maksimum czasu, uwagi, pieszczot i przytulanek, może to sprawa psychiki.
Tylko jak to pogodzić z podawaniem kroplówek (3 dni) i domięśniowych zastrzyków (6 dni),
Chłopak się mnie normalnie boi ale co innego mam zrobić, nie leczyć go?, nie ratować?.
Więc najpierw będzie część bolesna, potem dam mu trochę spokoju a potem, choćby siłą ale będę przytulać, przytulać, przytulać. Musi wiedzieć, że moje ręce nie tylko zadają ból ale dają też miłość.
Nie wiem, ile mamy czasu dlatego dam mu wszystko, co możliwe: i leki i maksimum ciepła.


Dopisałam edit w poprzednim poście. Przepraszam, ale nie doczytałam o kroplówkach. Jestem zupełnie zakręcona gwaltownym pogorszeniem się stanu zdrowia Dracula. Czy kroplowki Uszaty dostaje dożylnie czy podskórnie?
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 05, 2010 9:58 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

casica pisze:
mar9 pisze:
casica pisze:Właśnie wróciłam i widzę, że wieści nie najlepsze :(
Ale kciuki trzymam mocno, mocno. Oby Uszaty jeszcze jakoś zaskoczył :ok:

Ja też bardzo, bardzo bym chciała, muszę mu teraz poświęcić maksimum czasu, uwagi, pieszczot i przytulanek, może to sprawa psychiki.
Tylko jak to pogodzić z podawaniem kroplówek (3 dni) i domięśniowych zastrzyków (6 dni),
Chłopak się mnie normalnie boi ale co innego mam zrobić, nie leczyć go?, nie ratować?.
Więc najpierw będzie część bolesna, potem dam mu trochę spokoju a potem, choćby siłą ale będę przytulać, przytulać, przytulać. Musi wiedzieć, że moje ręce nie tylko zadają ból ale dają też miłość.
Nie wiem, ile mamy czasu dlatego dam mu wszystko, co możliwe: i leki i maksimum ciepła.


Dopisałam edit w poprzednim poście. Przepraszam, ale nie doczytałam o kroplówkach. Jestem zupełnie zakręcona gwaltownym pogorszeniem się stanu zdrowia Dracula. Czy kroplowki Uszaty dostaje dożylnie czy podskórnie?

Wczoraj w lecznicy kropłowka była dożylnie, w domu będzie podskórnie.
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro maja 05, 2010 10:01 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

Gibutkowa pisze:Kurcze może ten mocznik da się zbić czymś innym... Znów zapomniałam jak się nazywa to co do wody się daje - Dulencji zapytam. A jaką nerkową kupiłaś? Z jakiej firmy? Przyślę tu JaEwka - ona tez miała problem z Wilczycą jeśli chodzi o karmę i wypróbowała kilka.

te saszetki renal bodajże z royala, suchego nie było, kupię dzisiaj
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro maja 05, 2010 10:04 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

mar9 pisze:Wczoraj w lecznicy kropłowka była dożylnie, w domu będzie podskórnie.

Jakoś mi się wydaje, że dożylne są dla kota mniej stresujące. Poza tym bardziej radykalnie działają. Jeszcze powinnaś (o ile nie robiłaś) zrobić Uszatemu jonogram, to przy nerkach bardzo istotne. Zwłaszcza poziom potasu może mieć ogromny wpływ na samopoczucie, np jego obniżony poziom uwidacznia się brakiem łaknienia i osłabieniem.

A! jeszcze jedno, staraj się nie podawać mu suchej karmy. Bo dodatkowo "wyciągnie" mu płyny z organizmu, a podwyższony tak znacznie mocznik oznacza odwodnienie.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 05, 2010 10:12 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

casica pisze:
mar9 pisze:Wczoraj w lecznicy kropłowka była dożylnie, w domu będzie podskórnie.

Jakoś mi się wydaje, że dożylne są dla kota mniej stresujące. Poza tym bardziej radykalnie działają. Jeszcze powinnaś (o ile nie robiłaś) zrobić Uszatemu jonogram, to przy nerkach bardzo istotne. Zwłaszcza poziom potasu może mieć ogromny wpływ na samopoczucie, np jego obniżony poziom uwidacznia się brakiem łaknienia i osłabieniem.

A! jeszcze jedno, staraj się nie podawać mu suchej karmy. Bo dodatkowo "wyciągnie" mu płyny z organizmu, a podwyższony tak znacznie mocznik oznacza odwodnienie.

Wczoraj przy robieniu badania krwi, jak zobaczyli wynik mocznika to dalej nie badali, więc nie wiem, jak kreatynina, pewnie też powyżej normy.
Zapytam, czy robili albo mogą zrobić jonogram.
Suchego wobec tego nie będę podawać, zresztą Uszaty nie przepada za suchym, spróbuję mu te mokre jakoś pocyganić, może ociupinka surowizny, żeby tylko zapach nabrało.
W najgorszym wypadku podam mu mięsko, bo przecież nie mam mu się zagłodzić na ...
Jeśli TO nadchodzi to niech chłopak sobie pojada to, co lubi
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro maja 05, 2010 10:17 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

Marysiu spróbuj wmuszać w niego picie, niech ma kilka miseczek z wodą.
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro maja 05, 2010 10:26 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

Gibutkowa pisze:Marysiu spróbuj wmuszać w niego picie, niech ma kilka miseczek z wodą.

Uszatek lubi wodę pić, zawsze dużo pił
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro maja 05, 2010 10:30 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

mar9 pisze:Suchego wobec tego nie będę podawać, zresztą Uszaty nie przepada za suchym, spróbuję mu te mokre jakoś pocyganić, może ociupinka surowizny, żeby tylko zapach nabrało.
W najgorszym wypadku podam mu mięsko, bo przecież nie mam mu się zagłodzić na ...
Jeśli TO nadchodzi to niech chłopak sobie pojada to, co lubi

Marysiu. Mój stary schorowany nerkowiec Dracul (czwarty rok z pnn) je wyłącznie mięso bo nerkowej karmy nie chce. Nerkowa Puti zresztą też je normalnie. To zawsze jest dylemat, jak i co robić. Długo swego czasu nad tym myślałam. I podjęłam taką decyzję - niech jedzą co chcą, byle jadły. Zresztą u nerkowców tak jest - lepiej, żeby kot jadł to co chce, bo inaczej zaczyna zjadać własny organizm.
Co do wmuszania picia - nie. Jeśli Uszatego uda się nawodnić kroplówkami, to nie ma sensu wmuszać w niego płynów. Zachęcać tak, podawać na siłę - nie. Zawsze dodatkowo można Uszatemu podać lespewet (o ile go nie dostaje), jest to środek działający łagodnie moczopędnie. Jest też w płynie, dawkę trzeba dostosować do wagi kota.
Uważaj też z pastami energetyzującymi, zasadniczo, koty nerkowe nie powinny ich dostawać. Chyba, że w zupełnym kryzysie. Ale maksymalnie dwie doby, nie dłużej.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 05, 2010 10:43 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

Marysiu trzymam za Uszatka mocno :ok: :ok: :ok: :ok:
mój Łatek też jadł mięsko w stanach kryzysu bo saszetek nie chciał i suchego też
musiał coś jeść przecież
saszetki renala miksowałam i podawałam strzykawką
z czasem sam się upominał takiego karmienia

miał dużo takich kryzysów
ogromny wzrost mocznika i kreatynina bardzo wysoko
Trzymamy za poprawę u Uszatego
sercem cały czas z Wami

Kociama

Avatar użytkownika
 
Posty: 23507
Od: Czw gru 07, 2006 18:34
Lokalizacja: Beskidy

Post » Śro maja 05, 2010 10:54 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

casica pisze:
mar9 pisze:Suchego wobec tego nie będę podawać, zresztą Uszaty nie przepada za suchym, spróbuję mu te mokre jakoś pocyganić, może ociupinka surowizny, żeby tylko zapach nabrało.
W najgorszym wypadku podam mu mięsko, bo przecież nie mam mu się zagłodzić na ...
Jeśli TO nadchodzi to niech chłopak sobie pojada to, co lubi

Marysiu. Mój stary schorowany nerkowiec Dracul (czwarty rok z pnn) je wyłącznie mięso bo nerkowej karmy nie chce. Nerkowa Puti zresztą też je normalnie. To zawsze jest dylemat, jak i co robić. Długo swego czasu nad tym myślałam. I podjęłam taką decyzję - niech jedzą co chcą, byle jadły. Zresztą u nerkowców tak jest - lepiej, żeby kot jadł to co chce, bo inaczej zaczyna zjadać własny organizm.
Co do wmuszania picia - nie. Jeśli Uszatego uda się nawodnić kroplówkami, to nie ma sensu wmuszać w niego płynów. Zachęcać tak, podawać na siłę - nie. Zawsze dodatkowo można Uszatemu podać lespewet (o ile go nie dostaje), jest to środek działający łagodnie moczopędnie. Jest też w płynie, dawkę trzeba dostosować do wagi kota.
Uważaj też z pastami energetyzującymi, zasadniczo, koty nerkowe nie powinny ich dostawać. Chyba, że w zupełnym kryzysie. Ale maksymalnie dwie doby, nie dłużej.

Mam nadzieję, że Uszaty będzie jadł Renala bo jeśli nie to bedzie dostawać to co lubi, czyli inaczej to co mu smakuje ale szkodzi. Trudno, jeśli nie będzie innej mozliwości to będzie jadł ulubione jedzonko, nawet jeśli będzie musiał za to zapłacić najwyższą cenę, nie pozwolę mu się zagłodzić, tak niewiele dobrego go spotkało w życiu, niech chociaż je to, co lubi i co mu smakuje.
Wiecie, że w tym roku pochowałam dwóch braci, jeden zawał, drugi zator, jeden dbał o siebie, miał super dobre wyniki lekarskie, drugi przeciwnie, z dala od leków i lekarzy.
Tak więc doszłam do wniosku, że to co mamy zapisane i tak nas nie minie, jak Uszatek ma odejść na nerki to trudno ale nie pozwolę, aby w moim domu któryś kot umarł z głodu...
ObrazekObrazek

mar9

Avatar użytkownika
 
Posty: 13971
Od: Wto mar 22, 2005 14:47
Lokalizacja: Zabrze

Post » Śro maja 05, 2010 11:01 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

Lespawet - to jest chyba to do wody o czym pisałam :ok:
Fundacja Tabby - Burasy i Spółka
https://www.facebook.com/BurasySp/

Mjeczysława Naczelnika Pszypatki
https://www.facebook.com/MjeczyslawNaczelnik/

tam jestem łapalna

Gibutkowa

 
Posty: 29640
Od: Pt wrz 04, 2009 17:23
Lokalizacja: Wrocław

Post » Śro maja 05, 2010 11:17 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

Gibutkowa pisze:Lespawet - to jest chyba to do wody o czym pisałam :ok:

Ale to się może sprawdzić przy jednym kocie. Albo w sytuacji gdy pozostałe nie mają dostępu do tej właśnie wody. Albo też w sytuacji gdy kot absolutnie nie toleruje podawania dopyszcznego. Ja lespewetem polewam Draculowi jedzenie, Puti bez problemu podaję do buzi strzykawką. Pomysł z dolewaniem do wody nie jest najlepszy bo trudno podać kotu określoną dawkę.
Z lespewetem trzeba też uważać. Zbyt duża dawka może spowodować złe samopoczucie i wymioty. A wymioty przy podrażnionym przez mocznik przewodzie pokarmowym są fatalne, bo zaostrzają podrażnienia. Mogą wystąpić krwawienia. Koty reagują na lespewet bardzo różnie. Np Puti dostaje 2,5 ml co drugi dzień - w dwóch dawkach, po 1,25 rano i wieczorem. Większa dawka jej wyraźnie nie służy. Dracul bezproblemowo przyjmuje po 2,5 ml rano i wieczorem. Tak więc trzeba najpierw dobrać dawkę do wagi kota i obserwować czynie ma żadnych sensacji.
Dedykacja specjalna - kto się tłumokiem urodził, walizką nigdy nie będzie!

casica

Avatar użytkownika
 
Posty: 49062
Od: Pt mar 30, 2007 22:12
Lokalizacja: Łódź

Post » Śro maja 05, 2010 11:18 Re: Moje koty i ja (2) - z Uszatkiem źle :-(((

My też trzymamy :ok: za Uszatka i jesteśmy z Tobą Marysiu
Tu jesteśmy http://forum.miau.pl/viewtopic.php?f=1&t=152188
Człowiek szczęśliwy to nie ten, który wszystko ma, ale ten, który cieszy się wszystkim, co ma.
Gabi 14.07.2016 (*), Duffy 06.04.2009 - 02.11.2020 (*)

bozena640

 
Posty: 28669
Od: Nie sty 11, 2009 17:23

[poprzednia][następna]



Kto przegląda forum

Użytkownicy przeglądający ten dział: Google [Bot], puszatek, Szymkowa, włóczka i 66 gości