Dzisiaj o 11.02 Szyszka zasnęła. Największa, wydawała się być najsilniejsza. Mruczała na sam widok człowieka, pokroić by się dała za pogłaskanie.
Była z innego miotu niż pozostała trójka, starsza o 2 tygodnie. Była taka piękna

Jak przeżyła noc, to mieliśmy nadzieję, że może jednak, że się uda.
Malutka nie dała rady. Śpij spokojnie, kruszynko...



Odeszły dwa największe trąbki. Wydawały się najsilniejsze, o nie się nie bałam. A najmniejszy chłopczyk, o którego bałam się od początku, troszkę pochorował i ma się dobrze....
Dwa małe trąbki, biało-szara dziewczynka i bury chłopczyk ładnie jedzą, szaleją ze Szpilką, cieszą się wolnością i naszą obecnością

Guzik z wrażenia zapomniał, że się wszystkiego boi, chodzi po domu w warczy na maluchy

Moje dorosłe kocice są poszczepione (uff), Guzik i Szpilka trochę lekko to przechorowały (odpukać!), mały Kołek i Jagódka też wymiotowały i miały rozwolnienie, ale tez chyba już ok. Cała czwórka na antybiotyku profilaktycznie.
Trąbki oczywiście mają grzybka
No to zostaję na miesiąc mniej-więcej z czwórką w domu. Potem mogę je zacząć wydawać, ale do domów bez kotów albo gdzie koty są szczepione. I przez co najmniej 3 następne miesiące nie mogę przyjmować kotów nieszczepionych. Następne maluszki więc dopiero na wiosnę.
No i Guzika za chwilę trzeba będzie wykastrować.
Poczytałam sobie o PP. Okazuje się, że powinnam wszystko odkazić, i to kilka razy. A to, czego się nie da odkazić, wygotować albo spalić

Dobrze, że Jasiek się uparł na lampę bakteriobójczą, nie muszę jednak pozbywać się całego księgozbioru

Z tym, że nawet lampą będę musiała prześwietlić wszytko kilka razy.
---------
Ech, szkoda mi Szyszki i Kołka. Szyszce jeszcze o 9 rano podałam glukozę, nawodniłam. Ale nakarmić się już nie pozwoliła. Odeszła tak cicho
